(Grafika: KSW)
Dość późna publikacja tego tekstu względem gali nie wynika jedynie z ogromu nałożonych obowiązków, i tym samym braku czasu, ale również z potrzeby chłodnej analizy autora. Ta gala nie tylko była bardzo dobra, lecz przy okazji przełomowa. Tak naprawdę można powiedzieć, że 17 Maja obejrzeliśmy KSW 1, które było prawdopodobnie najlepszą polską galą „rozegraną” w klatce pod względem audio-wizualnym, produkcyjnym i sportowym. Na naszych oczach doszło do transformacji federacji, która tyle lat lojalnie żyła przeszłością PRIDE prezentując nam współczesnych gladiatorów teraz ukazała swoją nową twarz grając melodię teraźniejszości, oby „Cage Time” nie minął.
Łukasz Chlewicki vs Łukasz Rajewski – walka, jakie zawsze chciałoby się oglądać w karcie wstępnej każdej gali spod szyldu KSW i nie tylko. Chlewicki po 9 latach godnie wrócił do krajowego potentata i zaprezentował się tak jak oczekiwali tego jego fani, dyspozycja z walki na PLMMA z twardym Vaso Bakocevicem została utrzymana, co sprawiło, że młody niepokonany wilk preferujący wojny stójkowe musiał obejść się smakiem i uznać wyższość o wiele bardziej doświadczonego rywala. Ze względu na ilość gal, jakie serwuje nam Konfrontacja i wiek „Saszy” nie cackałbym się i wystawił go na przeciw Andre Winnera, natomiast dość naturalnym wyborem dla Rajewskiego będzie Mateusz Dubiłowicz w walce o byt na kartach KSW.
Rafał Błachuta vs Patrick Vallee – Francuz niezbyt godnie zastąpił cwanego gapę, jakim okazał się Luis Cado Simon, więc biorąc pod uwagę fakt, iż walczył z chyba najniżej notowanym w KSW zawodnikiem wagi półśredniej, to nie powinien liczyć na kolejną propozycję walki, ponieważ nie jestem pewien czy ktoś chce zobaczyć starcie Radmoski vs Vallee poza ich rodzinami i przyjaciółmi. Rafał z kolei daje sygnał, że nie zamierza biernie przyglądać się 3-osobowej rozgrywce o pas swojej dywizji, i bardzo słusznie, bo daje naprawdę dobre walki kończąc przy tym bardzo efektownie swoich rywali. Może warto dać mu szansę z przegranym starcia Moks vs Acacio? Tak! Czas zrobić w półśredniej mały przeciąg!
Tomasz Narkun vs Charles Andrade – gdyby Brazylijczyk nie był zastępstwem trzeba by było głośno krzyknąć: Ogór! Porażka z „Żyrafą” była 5-tą z rzędu, 5-tą w 2014 roku, 3-cią w Maju i 20-tą w karierze, istny Bob Sapp dywizji średnio-półciężkiej. Tomek w 62 sekundy rozjechał rywala poddając go dźwignią na staw kolanowy oznajmując wszem i wobec, że czeka na cięższe wyzwania. Andrade oczywiście może zapomnieć o opłaconych przez Maćka i Martina lotach do Polski, Narkun z kolei powinien dostać zaległego rywala, który stanie się przepustką do walki o pas z Goranem Relijcem(?).
Mateusz Gamrot vs Jefferson George – niespodzianka to pierwsze, co przychodzi na myśl po tej walce. Anglik miał być dużo łatwiejszym rywalem niż Andre Winner, a okazało się, że jest zupełnie równorzędnym rywalem dla zawodnika Andrzeja Kościelskiego. George to chyba idealny rywal dla Kuby Kowalewicza, Gamrot po trzeciej wygranej z rzędu na KSW zdecydowanie zasłużył na eliminator do walki o pas wagi lekkiej. Biorąc pod uwagę galę w Anglii dobrym wyborem będzie Curt Warburton o ile federacja się z nim dogada. Moim zdaniem jednak najciekawszym wyborem byłby Fin Anton Kuivanen(20-7), mający za sobą 3 walki dla UFC.
Piotr Strus vs Abu Azaitar – remis to chyba najgorszy rezultat dla obu zawodników w wypadku bardzo wyrównanej walki. Po wygranej notuje się krok w przód i nie patrzy w tył, po porażce krok w tył, który często jest dwoma krokami na przód, a remis to stan hibernacji, który doskonale znają m.in. Sowiński i Azhiev. Piotrek odczarował moje podejście do niego w 50%, zabrakło kropki nad i. Świetnie rozegrał to taktycznie, wypełnił plan w 99%, bardzo dobrze poruszał się na nogach, przepuszczał cepy Marokańczyka, czym naprawdę mi zaimponował. Wygrana Abu na pewno bardziej skrzywdziłaby Piotrka niż odwrotnie, remis w tym wypadku jest jednak sprawiedliwy, choć punktacja 30-30 jest mało śmiesznym żartem. Strus vs Azaitar II – to jedyne sensowne wyjście.
Karolina Kowalkiewicz vs Jasminka Cive – albo Soukupova była lepszym zastępstwem niż pierwotny i wykonany finalnie pomysł – Cive albo Karolina z treningu na trening notuje piekielny postęp. Wg mnie prawda jest po środku, Austriaczka nie pokonała nikogo, kto ma choćby marginalne znaczenie w kobiecym MMA, ale z drugiej strony występ Karoliny spowodował składanie się rąk do oklasku, więc jak tak dalej pójdzie to członkini rodziny Gracie Barra otrzyma miano Mameda w spódnicy, po czym szybko zawita do najlepszej federacji na świecie. Nie wiemy, kiedy w końcu zobaczymy kolejną galę Invicty z Polkami w roli głównej, ale wszyscy wiedzą, kogo chcą zobaczyć vis a vis mistrzyni KSW na następnej gali – Joanna Jędrzejczyk i nie ma, że się nie da. Ku zadowoleniu kibiców Maciej Kawulski w wywiadzie dla MMARocks przekazał informację, że szanse na takie starcie w tym roku są ogromne, więc przygotujmy się na grzmoty!
Aslambek Saidov vs Borys Mańkowski – świetna walka, szybka, dynamiczna, mocno stójkowa, na wysokich obrotach – krótko mówiąc godna walki o pas. Mimo porażki Asłana należą mu się brawa za postawę, nie unikał wymian, chciał się bić, nie postawił na kunktatorstwo i takiego Czeczena chcę oglądać zawsze! A Borys? Klasa sama w sobie, „Diabeł Tasmański” po kontuzji nabrał „kolorów” i umiejętności, serwuje kibicom to, za co płacą, czyli wielkie emocje! Był underdogiem i udowodnił wszystkim i na zawsze swoją wartość. Dla Saidova chciałbym kogoś nowego, logicznie wypada przegrany z walki Moks vs Acacio, ale ten nada się bardziej dla Błachuty też, dlatego aby nie oglądać Saidov vs Moks/Acacio II. Kto dla Mistrza? Niestety wygrany z w/w walki, co prawdopodobnie oznacza Mańkowski vs Moks II. Innej opcji nie ma, ponieważ, na KSW 28 nie zobaczymy nikogo nowego z tej dywizji poza Rafałem i Danielem, a sami właściciele potwierdzili, że na szczecińskiej gali poznamy następnego pretendenta do walki o pas kategorii półśredniej.
Mariusz Pudzianowski vs Oli Thompson – 14kg różnicy to najkrótszy i najtrafniejszy komentarz, w tej dywizji takie dysproporcje nie są bez znaczenia, oczywiście w przypadku, gdy mowa i 14kg mięśni na korzyść jednego z zawodników. Do tego dobieramy taktykę Piotra Jeleniewskiego i mamy sukces. Mariusz nie dał się rozwinąć Oliemu w żadnej płaszczyźnie, i wykorzystując siłę oraz dodatkowe kilogramy pacyfikował Anglika kolejnymi obaleniami. Walka nie była emocjonująca, była taktyczna i ukierunkowana na zwycięstwo, a nie bonus. Chylę czoła przed zawodnikiem i trenerem. Dla Mariusza są 2 wyjścia: Paweł Nastula w największym strzale marketingowym tej federacji w historii(mam nadzieję) lub Tim Sylvia, który jeśli zawalczy z Karolem w Szczecinie bankowo przegra i nada się jak nikt inny dla Pudzianowskiego, z którym trzeba walczyć do póki do póty się nie przegra;)
Mamed Chalidow vs Maiquel Falcao – impas, nie ma dla Mameda nikogo w kategorii średniej, kto nie ma podpisanego kontraktu z UFC, Ballatorem czy World Series of Fighting i mógłby stanowić wyzwanie. Jedyne wyjście to dobrać Czeczenowi rywala, który nigdy nie przegrał przez poddanie lub jest młody, rokuje na przyszłość i jest na celowniku w/w federacji jak to miało miejsce np. z podkradzionym PROMMAC’owi Seanem Stricklandem – aktualnym zawodnikiem UFC. Inne opcje dla Chalidowa to…Michał Materla, ewentualnie piąta dziesiątka rankingu, w której znajdują się Ramazan Emeev (11-2), Michail Tsarev (28-4) i Sultan Aliev(13-1), z których dwóch w ostatnich swoich walkach odprawiło Charlesa Andrade, a jeden ostatnio 2-krotnie pokonał Mario Mirandę co oznacza tylko tyle, że Mamed ich zdmuchnie nawet jakby walczyli w Tag Team’ie. Samej walki nie ma co dłużej opisywać – #KlasycznyMamed. Co do Falcao to widzę go tylko z mistrzem, ewentualnie dla potencjalnego zwycięzcy ze starcia, o którym się mówi – Silva vs Manhoef. Pytanie czy kibice chcą oglądać walki bez polaków w „składzie”. Oj chaos w tej dywizji…oby Michał uciekł do UFC.
Mariusz „Dooży & Grooby” Olkiewicz