Kyoji Horiguchi wrócił do UFC po dziewięciu latach przerwy – i zrobił to w stylu, który przypomniał wszystkim, dlaczego wciąż uchodzi za jednego z najbardziej wszechstronnych zawodników na świecie. Japończyk zdominował Tagira Ulanbekova w pierwszych dwóch rundach, by w trzeciej efektownie go poddać. Teraz jasno stawia sprawę: interesuje go wyłącznie droga do pasa Alexandre Pantoji.
Kyoji Horiguchi po raz pierwszy od dziewięciu lat stanął w oktagonie UFC i udowodnił, że jego czas w Bellatorze i Rizin nie tylko go nie spowolnił, ale uczynił dojrzalszym, bardziej kompletnym zawodnikiem. Walka z Tagirem Ulanbekovem pokazała różnicę klas – od pierwszej minuty Japończyk był szybszy, bardziej kreatywny i lepiej przygotowany taktycznie. A gdy w trzeciej rundzie przyszła okazja do zakończenia walki, Horiguchi bez wahania zapiął duszenie zza pleców.
Ten powrót ma jednak większy ciężar, bo Horiguchi wraca do UFC z historią, której żaden fan MMA nie zapomniał. W 2015 roku na gali UFC 186, stanął przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa wagi muszej, mierząc się z ówczesnym dominatorem tej dywizji – Demetriousem Johnsonem.
Walka ta przeszła do legend, bo „Mighty Mouse” poddał go słynną „latającą balachą” dokładnie jedną sekundę przed końcem piątej rundy. To najpóźniejsze poddanie w historii UFC – moment, który na lata definiował karierę Horiguchiego.
Po zwycięstwie mówił o czymś, co przez lata było jego znakiem rozpoznawczym: spokoju.
Mam ogromną pewność siebie – dlatego nie czuję nerwów. Skupiam się tylko na pasie wagi muszej. Jeśli UFC da mi jakąkolwiek walkę, jestem gotowy. Jestem wojownikiem.
– powiedział w rozmowie z UFC.com.
Horiguchi podkreślił, że nieustannie pracuje nad każdym aspektem gry – to właśnie obsesja na punkcie kompletności daje mu przewagę.
Cały czas trenuję wszystko. Jeśli mam szansę, złapię poddanie. Zawsze jestem na to gotowy.
Choć jego główny cel – mistrzowski pas – znajduje się w rękach klubowego kolegi, Alexandre Pantoji, Japończyk nie ukrywa, że chce jeszcze raz wejść na szczyt. A po takim występie w Doha trudno się dziwić, że waga musza musi brać go na poważnie.
Zobacz także: Pantoja nie wyklucza walki z klubowym kolegą o pas UFC: „To byłby zaszczyt”
źródło: UFC.com | foto: Getty Images
