Leon Edwards wraca do klatki z jasnym celem – udowodnić, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Przed starciem z Carlosem Pratesem na UFC 322 Brytyjczyk widzi podobieństwa między swoją sytuacją a drogą Kamaru Usmana.
Na gali UFC 322 w Madison Square Garden Leon Edwards (22-5) zmierzy się z Carlosem Pratesem (22-7) w ważnym pojedynku kategorii półśredniej. Po dwóch porażkach z rzędu Anglik wie, że wielu spisało go już na straty – ale sam nie ma zamiaru się tym przejmować.
Taki jest ten sport, prawda?
– powiedział Edwards podczas konferencji prasowej.
Kamaru miał serię dwóch, trzech porażek i też wszyscy mówili: „jest skończony, już po nim”. A potem wyszedł, pokonał Joaquina Buckleya i nagle znowu chce walczyć o pas. W tym świecie liczy się tylko to, co zrobiłeś ostatnio. Nic więcej. Po sobocie zobaczymy, kto jest naprawdę skończony.
Przed walką Carlos Prates nie szczędził złośliwości w kierunku Edwardsa, zarzucając mu brak serca do walki i spadek formy. „Rocky” nie zamierza jednak wchodzić w słowne przepychanki – woli odpowiedzieć w oktagonie.
Wszystko jest w porządku.
– stwierdził spokojnie.
Umiejętności na umiejętności, jestem lepszym zawodnikiem i lepszym atletą. W sobotę mu o tym przypomnę. Prates został pokonany przez Iana Garry’ego, a jego ostatnia walka z Geoffem Nealem? Nie wiem, co Neal wtedy robił. Szedł na niego z wysoką gardą, płasko, bez pomysłu. A mimo to miał momenty. Prates w sobotę przekona się, że nie jest tak dobry, jak mu się wydaje.
Brytyjczyk, były mistrz UFC, zapowiada, że w Madison Square Garden znów pokaże, dlaczego jego nazwisko wciąż liczy się w czołówce wagi półśredniej.
Zobacz także: Leon Edwards uderza w Iana Garry’ego: „Jego największym osiągnięciem jest przegrana z Shavkatem”
źródło: media day przed UFC 322
