Jedyny Polak, który wygrał z francuskim rywalem podczas gali XTB KSW 106 we Francji, nie kryje emocji po zwycięstwie. Mateusz Makarowski opowiada o swojej strategii, niespodziewanych kulinarnych przygodach i dumie z reprezentowania Polski.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Mateusz Makarowski w szczerym wywiadzie zdradza kulisy walki i pokazuje, że jego arsenał techniczny oraz współpraca z narożnikiem były kluczem do sukcesu, zwłaszcza w obliczu porażek innych polskich zawodników na tej samej gali.
No, warto żyć do takich chwil. Każdego celem jest walczyć w jak największej organizacji. Także pomaga, wiesz, jak są wszyscy przeciwko Tobie, a Ty pokazujesz jednak, że Polska górą.
przyznaje szczerze Makarowski.
Jak sam komentuje swój widowiskowy styl walki?
Trzeba to robić dla ludzi, ludzie lubią takie rzeczy, a była sposobność, więc czemu tego nie zrobić, prawda?
tłumaczy fighter, nawiązując do efektownych akcji, które zaprezentował w klatce.
Prawdziwym hitem wywiadu okazała się jednak kulinarna anegdota. Makarowski, znany z zamiłowania do tradycyjnego menu prze walką złożonego ze schabowego, mizerii i rosołu, znalazł się w niemałym kłopocie podczas pobytu w Lyonie. Zamiast swojego szczęśliwego zestawu, musiał improwizować.
No, załamałem się. Chciałem zjeść w hotelu, ale tam jest jakaś siesta, że oni tam nie podają w jakichś godzinach… Pojechałem do takiej, nie wiem… burgerowni chyba i zamówiłem, kurde, burgera z rybą. No, załamałem się, ale już zjadłem to i myślę, dobra, już nie będę płakał przecież.
opowiada z rozbrajającą szczerością zawodnik.
Historia staje się jeszcze zabawniejsza, gdy Makarowski opisuje zmagania językowe:
Jak zamówiliśmy to ja, trener Adam i właśnie menadżer, jak to zobaczyliśmy, a tu jeszcze obsługa nie mówiła po angielsku, normalnie w knajpie babka nie wiedziała co to jest french fries. To ja nie jestem jakimś orłem z angielskiego, ale że jak dziewczyna pracuje w gastronomii i ona nie wie co to jest french fries, no to kurde…
śmiał się.
Mimo kulinarnych przygód, a może właśnie dzięki nim, Makarowski pokazał klasę na francuskim terenie. Jego ekipa już zapowiada, że przy następnej walce dopilnują, by zawodnik dostał swojego szczęśliwego schabowego z mizerią – najlepiej na polskiej ziemi.