Site icon InTheCage.pl

Marcin Lasota – „Na razie nie myślę o UFC”

Marcin Lasota – „Na razie nie myślę o UFC”

(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)

Krótki wywiad z Marcinem Lasotą, niepokonanym zawodnikiem Cage Warriors oraz liderem Polskich rankingów kategorii -57 kg.

 

Witam. U mnie wszystko okej. Trenuję, jestem zdrowy nie mam kontuzji, coraz ładniejsza pogoda a wiec jestem zadowolony.

-Tak, od mojej ostatniej walki minęło już troszkę czasu. Z walki jestem zadowolony. Udanie zadebiutowałem w Cage Warriors, wygrałem i z tego się ciesze.

Kolejną walkę stoczę w Cage Warriors. Myślę, że jakoś na dniach się wyjaśni i będę mógł powiedzieć o terminie, przeciwniku i miejscu walki.

Według mnie jedna i druga gala były zorganizowane bardzo dobrze i na podobnym, wysokim poziomie.

 Jako człowiek z perfekcyjnym rekordem czujesz jakąś dodatkową presję z okazji każdej kolejnej walki?

Ciężkie pytanie, presja na pewno trochę jest. Staram się jednak o tym nie myśleć a ciężko pracować na treningach i skupić się na kolejnej walce i kolejnym przeciwniku.

Każda walka jest dla mnie bardzo ważna i każdą chcę tak samo wygrać. Więc zwycięstwo nad Świątkiem było bardzo ważne i cieszę się, że wygrałem z Tymkiem.

Cóż porażki zdarzają się, to jest sport. Tym razem Paweł przegrał walkę, ale mam nadzieję, że ta porażka nauczyła go bardzo wiele, wyciągnie z niej wnioski i wróci silniejszy po kolejne zwycięstwo. Moim zdaniem Pawła zjadł trema i stres o czym on sam mówi. Umiejętności na pewno mu nie brakuje, w tej walce zadecydowała „głowa”.

Mam nadzieję, że Paweł dostanie jeszcze szanse od UFC.

Na ten moment nie myślę o UFC. Chcę wygrać moją następną walkę dla Cage Warriors a co potem będzie zobaczymy. Wiadomo UFC do marzenie, które mam nadzieję, że prędzej czy później się spełni, ale jak już wcześniej napisałem moim marzeniem na tą chwilę jest to aby wygrać kolejną walkę.

Mam ich paru. Moim największym sportowym bohaterem jest na pewno BJ Penn. BJ to świetny zawodnik, był i jest dla mnie mistrzem w tym co robi. Kolejnym idolem jest na pewno José Mourinho. W książce którą przeczytałem oraz na obserwowaniu poczynań Jose można dostrzec, że dla niego „nie możliwe” nie istnieje. Tylko dzięki ciężkiej i sumiennej pracy każdy może spełniać swoje marzenia.

Na końcu chciałbym podziękować moim trenerom, za pomoc i mój rozwój jako zawodnika, moim klubowym kolegom, oraz mojemu głównemu sponsorowi firmie : „SMMASH”

Rozmawiał Tomek Kurowski

 

Exit mobile version