Site icon InTheCage.pl

Marcin Tybura szczerze o porażce z Deliją: „Zabrakło praktycznie wszystkiego”

Marcin Tybura szczerze o porażce z Deliją: „Zabrakło praktycznie wszystkiego”

foto: Per Haljestam/Imagn Images

Marcin Tybura nie szuka wymówek po porażce w Paryżu i w rozmowie z naszą redakcją przyznaje wprost, że „zabrakło praktycznie wszystkiego”. Polski zawodnik UFC analizuje bez emocji swój nieudany występ, wskazując na problemy z głową jako możliwą przyczynę słabej formy i zapowiadając, że to właśnie „ból psychiczny” stanie się teraz jego największym motorem napędowym.

Czasami nie trzeba wielkich katastrof, żeby coś się posypało. Marcin Tybura po nieudanym występie w Paryżu mówi wprost o problemach, braku koncentracji i błędach, które sam dostrzegł. W rozmowie z naszym portalem przyznał, że choć nie panikuje po porażce, to czuje, że musi wrócić mocniejszy niż kiedykolwiek.

Nic się nie wydarzyło ani przed walką, ani w trakcie przygotowań, co mogłoby na to wpłynąć. Ale może faktycznie coś w tym jest, że ta walka wyglądała tak, jak wyglądała. Zabrakło praktycznie wszystkiego.

– przyznał Marcin Tybura, wspominając wrześniową porażkę z Ante Deliją.

Jeżeli nie ma konkretnego zdarzenia, które mogę wskazać, to zostaje tylko głowa. Może po prostu psychika wcześniej zaczęła szwankować.

Polak nie zamierza jednak wywracać swojego życia do góry nogami. Zrobił sobie krótką przerwę, wrócił na salę i – jak mówi – analizuje wszystko bez emocji.

Nie panikuję. Nie chcę wprowadzać zmian tylko po to, żeby coś zmieniać. Teraz staram się obserwować, jak reaguje organizm, jak wygląda koncentracja. Największym motywatorem jest ten ból psychiczny, który musiałem przeżyć po walce. To lepsze niż jakikolwiek doping.

W rozmowie z Mariuszem Olkiewiczem, Tybura wrócił też do aspektów czysto sportowych i przyznał, że największym błędem było zbyt duże zaufanie do własnej stójki.

Za bardzo sobie wkręciłem, że dam radę w stójce. Mój profil wskazuje, że powinienem częściej szukać zapasów i parteru.

– powiedział „Tybur”.

Porażka z Chorwatem Ante Deliją była bolesna, ale nie złamała weterana UFC. Zawodnik nie szuka wymówek, przyznając, że różnice w umiejętnościach czasem po prostu wychodzą.

Trzeba szukać rzeczy do poprawy, bo na tym polega rozwój. Nie lubię gadania, że „na dziesięć walk dziewięć bym wygrał”. Tego dnia on był lepszy, a ja muszę wyciągnąć wnioski.

– podkreślił Tybura.

W dalszej części wywiadu odniósł się także do głośnej sytuacji z walki Toma Aspinalla z Cyrilem Gane, gdzie doszło do faulu palcami w oczy.

To wyglądało naprawdę źle. Uważam, że Tom miał pełne prawo nie kontynuować. Powinna być większa kara za takie faule, ale na razie nie ma rozwiązania, które by naprawdę odstraszało. Kibice jednak wolą tych, którzy walczą do końca, i tak już będzie.

– stwierdził Tybura.

Jak zdradził, do oktagonu planuje wrócić w 2025 roku.

Trenuję już normalnie. Myślę, że luty, marzec albo kwiecień będą w porządku. Nie ma sensu szukać idealnych dat, po prostu chcę wrócić.

– zapowiedział.

Zobacz takżeJiri Prochazka o studiach i nietypowych metodach treningowych: „Czasami trzeba zrobić coś ekstremalnego…”

Więcej informacji w wywiadzie dla naszej redakcji:

foto: Per Haljestam/Imagn Images

Exit mobile version