„Najwięcej tracą ci, co nie ryzykują” – mówi Marcin Wójcik, który po latach w półciężkiej przenosi się do królewskiej kategorii! W debiucie zmierzy się z Augusto Sakaiem. „Gigant” z Piły zdradził powody swojej decyzji w rozmowie z Arturem Mazurem w programie „Klatka po klatce”.
Zmiana kategorii wagowej to ryzyko, ale też nowe rozdanie. Po dwóch porażkach z mistrzem Rafałem Haratykiem, Marcin Wójcik żegna dywizję półciężką i wchodzi na głęboką wodę – do królewskiej kategorii ciężkiej. W debiucie zmierzy się z potężnym Augusto Sakaiem na gali KSW 113.
Chcę po prostu naprawdę wejść mocno i szybko w tę czołówkę się wbić.
– mówi Wójcik w rozmowie z Arturem Mazurem w programie „Klatka po klatce”.
Decyzja o zmianie dywizji zapadła po zakończeniu kontraktu, a propozycja wyszła od dyrektora sportowego KSW, Wojsława Rysiewskiego.
W kategorii półciężkiej ciężko byłoby stworzyć nową historię. Jest Rafał Haratyk, jestem ja, Ibragim, Piwowarczyk, teraz Leśko. W tej czwórce długo byśmy się wymieniali.
– przyznał.
Choć pomysł brzmiał nieoczywiście, Wójcik szybko dostrzegł jego potencjał.
Usiadłem z kartką, wypisałem plusy i minusy. Więcej było za tym, żeby przejść. A pierwsza reakcja? Uśmiech. Kategoria ciężka jest wygodna – można sobie podjeść bez wyrzutów sumienia.
– śmieje się zawodnik.
„Królewska kategoria i nowe wyzwania”
Marcin Wójcik waży obecnie 107,5 kg, ale – jak podkreśla – nie zamierza ślepo gonić za masą.
Nie staram się przytyć na siłę. Waga pójdzie naturalnie, ale to nie będzie mój priorytet. Chodzi o to, jak się czuję – o szybkość, wydolność, poruszanie się.
Wśród zalet nowej dywizji wymienia prestiż i możliwości finansowe.
Kategoria ciężka to królewska kategoria. Zawodnicy są lepiej opłacani, a walki kończą się częściej przed czasem. No i dla mnie to zupełnie nowe rozdanie – z każdym nazwiskiem z czołówki to nowa historia.
– podkreśla.
Choć nie brakuje głosów, że decyzja jest ryzykowna, Wójcik przyjmuje to z pewnością siebie.
Najwięcej tracą ci, co nie ryzykują. Ja wiem, że nie będę cięższy od rywali, więc muszę opierać się na innych atutach. Masa i siła nie będą moimi przewagami.
„Chcę strącić De Friesa z tronu”
Cel Wójcika jest jasny – wejść do elity i zagrozić mistrzowi królewskiej kategorii.
To mój główny motywator – żeby De Friesa strącić z tronu. Z całą sympatią do niego, ale to coś, co zapisze się w historii.
– deklaruje.
Na start czeka jednak potężne wyzwanie: Augusto Sakai.
To rywal z topu, bardzo wymagający. Mógłbym prosić o mniejszego ciężkiego na debiut, ale chcę wejść tam naprawdę z przytupem. Wiem, że to trudna walka, ale nie po to idę w to ryzyko, żeby iść na skróty.
„Ciężka kategoria mi pasuje”
Wójcik zaznacza, że od lat dobrze czuje się w starciach z większymi rywalami.
Treningowo zawsze wolałem robić z ciężkimi. Półciężka jest bliżej ciężkiej niż średniej. Na macie często robiliśmy razem i to mi pasowało. Mi ta ciężka po prostu leży.
Wspomina też trudne sparingi z topowymi zawodnikami z Ankosu Poznań:
Najciężej było z Michałem Andryszakiem. To zawodnik, który rusza się jak lekki, bardzo dynamiczny, kopie i bije błyskawicznie. Dla mnie był najtrudniejszym sparingpartnerem. Longer (Andryszak) to fenomen. Może wygrać z każdym… i przegrać z każdym.
Na razie zawodnik nie zdradza, gdzie odbędzie główny obóz przygotowawczy do grudniowego pojedynku.
Pracuję nad tym. Myślę o Ankosie, bo trener Kościelski wrócił, ale też o Warszawie i kilku innych miejscach. Chcę dobrać najlepszych, dużych sparingpartnerów.
– podsumował.
Zobacz także: Marcin Wójcik przechodzi do wagi ciężkiej! KSW publikuje zabawne wideo
źródło & foto: Klatka po klatce / YouTube (Artur Mazur)
