(Grafika: Marek Romanowski)
Głowa z żelbetonu, a w rękach dynamit. Tak można określić naszego dzisiejszego gościa i głównego bohatera zbliżającej się gali UFC.
Mamy wielką przyjemność zaprezentować Wam wywiad z absolutną legendą sportów walki, Markiem Huntem. Zapraszamy!
- Witaj Mark. Za chwilę stoczysz walkę z Antonio „BigFootem” Silvą. Jak wyglądały przygotowania do tej walki?
Obóz treningowy był świetny, zrealizowaliśmy plan w stu procentach, ja sam czuję się rewelacyjnie. Jestem w bardzo dobrej formie, nie mogę się doczekać walki.
- Twoje ostatnie walki zadziwiają fanów na całym świecie. Skąd ten nagły wzrost formy?
Nie ma w tym jakiejś tajemnicy. Po prostu tytaniczna praca i zaangażowanie w to, co się robi. Tylko w ten sposób można cokolwiek osiągnąć.
- Mimo, że przegrałeś z JDS, to Wasz pojedynek przez wielu został okrzyknięty walką roku.
Jak się do tego odniesiesz, czego według Ciebie zabrakło?
O tak, to była niesamowita walka! Junior zasłużył na zwycięstwo, był świetnie przygotowany do tej walki. Mi zabrakło czegoś w tej walce, a po tym nokaucie sam nie pamiętam czego (śmiech).
- Wytłumacz światu, jak wytrzymałeś cios Dos Santosa w pierwszej rundzie który powalił Cię na ziemię?
Z czego jest Twoja głowa?
Sam nie wiem, Junior trafił mnie piekielnie mocno, znalazł moment, wiedział kiedy uwierzyć i stało się. Miałem ogromne szczęście, że z tego wyszedłem, bo oglądając to, sam nie wierzyłem jakie szczęście miałem.
- W swojej bogatej karierze toczyłeś walki z najlepszymi. Wałczyłeś w K-1, Pride, a teraz w UFC.
Którą z tych organizacji oceniasz najlepiej?
Wszystkie te organizacje były świetne. Walczyłem też dla Dream, o którym warto pamiętać, bo to też była świetna organizacja. Dla mnie jednak najważniejsze było walczyć na najwyższym poziomie i cieszę się, że tak to się wszystko potoczyło.
- Masz 39 lat, a jednak przeżywasz druga młodość. Zamierzasz walczyć tak długo, jak Randy Couture?
Nie wiem, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Kocham walczyć, chcę walczyć i będę walczyć tak długo jak mi Bóg na to pozwoli.
- Często męczą Cie kontuzje?
Kontuzje u mnie zaczynają się powoli pojawiać, ale jest to już spowodowane wiekiem. Moja kariera trwa już długo i zdaję sobie sprawę, że urazy będą się pojawiać częściej. Oczywiste jest, że moje zdrowie, ciało nie będzie takie, jak to jest w przypadku młodszych zawodników.
- Nie tak dawno do UFC trafił Daniel Omielańczuk który w debiucie popisał się kapitalnym nokautem. Widziałeś tę walkę?
Tak, widziałem ten pojedynek. Ładny nokaut Daniela, chyba lepiej nie mógł się przywitać z fanami i UFC. To dobre wzmocnienie wagi ciężkiej i nowy talent w UFC.
- Daniel ma podobne warunki fizyczne do Twoich, wywodzi się ze sportów uderzanych, dodatkowo UFC wchodzi w 2014 roku na rynek Polski. Byłbyś zainteresowany taką walką w naszym kraju?
Czemu nie! Obaj wywodzimy się ze stójki, byłby to dobry bój. Chce walczyć, mogę walczyć wszędzie. W Polsce z Danielem? Pewnie. Damy dobrą walkę, którą Polska zapamięta na długo.
- Czego Ci życzyć?
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam wszystkich!
Rozmawiał Michał Malinowski