Marlon Vera po raz kolejny poczuł gorycz decyzji sędziów. Ekwadorczyk przegrał niejednogłośnie z Aiemannem Zahabim podczas gali UFC Vancouver i nie krył frustracji po walce.
Były pretendent do pasa wagi koguciej, Marlon Vera, wrócił do oktagonu po dłuższej przerwie z planem na odrodzenie kariery. Zmienił przygotowania, porzucił długie, niedzielne biegi na rzecz sprintów i treningów eksplozywności. Mimo tych zmian, początek walki ponownie nie poszedł po jego myśli – pierwszą rundę oddał rywalowi, co ostatecznie kosztowało go zwycięstwo.
W drugiej rundzie Ekwadorczyk wszedł na właściwe tory. Akcja Vera po stronie ofensywnej – celny prawy sierpowy i dynamiczny ground and pound – zapewniły mu wygraną w tej odsłonie. Jednak w trzeciej to Zahabi narzucił tempo, punktował precyzyjnymi ciosami i przekonał sędziów do swojej przewagi.
Po walce Marlon Vera nie gryzł się w język. Na swoich profilach społecznościowych wyraźnie dał upust emocjom:
Czasami wszystko może wydawać się bardzo ciemne, ale niepoddawanie się prowadzi do światła. Nie mylcie się – dziś wygrałem, zostaliśmy okradzeni w Kanadzie.
– stwierdził „Chito”.
Dziś to ja wygrałem, a sędziowie mnie okradli.
Porównując karty punktowe, można uznać, że walka była wyrównana, ale wynik to dla „Chito” kolejny cios. To już jego trzecia porażka z rzędu i czwarta w ostatnich pięciu pojedynkach – najtrudniejszy okres w jego karierze w UFC.
Zobacz także: UFC Vancouver – wyniki. De Ridder nie wyszedł do piątej rundy
źródło: MMAFighting.com | foto: UFC Fight Pass
