Za kilka dni miną trzy miesiące od incydentu Conora McGregora z busem odwożącym zawodników do hotelu przed galą UFC 223 w Nowym Jorku – dopiero teraz Michael Chiesa odniósł się do całej tej sytuacji.
Jak mogła potoczyć się historia MMA, gdyby nie rozbrykany Irlandczyk? Chiesa wie, że tamtego wieczoru stracił szansę na walkę z Khabibem Nurmagomedovem o mistrzostwo UFC:
Straciłem szansę na walkę o pas. Mam na to dowód. Byłem najwyżej notowanym zawodnikiem w rankingach z tamtej karty. Mógłbym wskoczyć bez zastanowienia. Zawsze kochałem wizję walki z Khabibem. Błogosławić jego serce, jest wyczesanym gościem. Ale to jest sport, lubiłem opcję gdy miałbym być z nim zestawiony, ale ta okazja została spier*olona.
Bo w tym sporcie nie można wybierać i kalkulować. Jeżeli dostajesz okazje, musisz ją po prostu wykorzystać:
Szczerze mówiąc, to nie mam za dużo do powiedzenia McGregorowi. Pracujesz całe swoje życie na takie szanse. Czy chcę siebie w wersji 'na szybko’? Nie, wolałbym obóz przygotowawczy. Ale tak jak mówiłem, jeżeli wchodzą ci przez drzwi i mówią 'Hej, chcesz zawalczyć o pas za dziesięć minut?’, wychodzę przez te drzwi, rozgrzewam się i jestem gotowy.
Chiesa zawalczy z Anthonym Pettisem na gali UFC 226 już za tydzień. Wierzy, że tym zwycięstwem pomoże sobie w dążeniu do swoich marzeń:
Stracenie takiej okazji jest trudne do przyjęcia. Sami wiecie jak funkcjonuje ten sport. Takie możliwości nie pojawiają się cały czas. Mógłbym mieć 15 wygranych walk z rzędu i w dalszym ciągu nie mieć titleshota. Straciłem szansę na spełnienie mojego marzenia. Mam nadzieję, że sprężę swoje dupsko i odzyskam to 7 lipca w walce z Anthonym Pettisem. To twardy orzech do zgryzienia.
Jakiś czas temu pojawiły się informacje, że Irlandczyk przeprosił za swoje zachowanie Rose Namajunas i Karolinę Kowalkiewicz, które również były w tym czasie w busie. Czy coś podobnego usłyszał Chiesa?
Nie, nic od niego nie usłyszałem. Dlatego jeb*ć go.
Źródło: BloodyElbow.com / MMAFighting.com / Media Day przed UFC 226