Mimo wielokrotnie naruszonego rywala Geraldo de Freitas nie wygrał przed czasem. Felipe Corales musiał uznać jego wyższość. Sędziowie punktowali (2 x 30-27, 30-26).

De Freitas zaczął od kopnięcia na tułów. Rywal był bardziej nieostrożny w swoich poczynaniach. Pozycja z jakiej zadawał ciosy przypominała styl karate. W pewnym momencie rzucił się z szarżą. Następnie spróbował wywrócić rywala, ale ten będąc za plecami chwycił się nóg „Espartano”, co stworzyło sytuację patową. Zawodnicy znaleźli się w parterze, jednak nie na długo. Walka ponownie toczyła się w stójce, gdzie Colares obalił. Przeciwnik przekulał się i zajął dominującą pozycję. Tak zakończyła się runda.

Geraldo chwilę po przerwie naruszył oponenta. Nie skończył go, ale sprowadził do parteru. W grappligowych szachach przeważał. Był na plecach rywala i zagrażał duszeniem zza pleców. Po parterowym szaleństwie pojedynek wrócił do stójki, gdzie bez większej ilości akcji zawodnicy usłyszeli gong kończący te pięć minut.

W ostatniej rundzie de Freitas pokusił się o podkręcenie tempa. Zasypywał przeciwnika ciosami, a następnie obalał. Miał problemy z utrzymaniem boju w parterze. Za każdym razem, kiedy było blisko nokautu powtarzał tę akcję. Jednostronna walka doszła do decyzji.

Zobacz również: UFC on ESPN+2: wyniki [NA ŻYWO]