(Grafika: Marek Romanowski)
Niepokonany zawodnik MMA Łukasz 'Wookie’ Sajewski (12-0-0) odpowiedział nam na sporo ciekawych pytań. Co myśli o walce z Piotrem 'Płetwalem’ Hallmanem, UFC i o swoich planach na najbliższy rok.
- W ostatniej walce wygrałeś przez decyzję z Kamilem Gniadkiem. Możesz powiedzieć coś więcej o tym pojedynku, o jej przebiegu oraz swoim rywalu?
Stoczyliśmy mocny pojedynek, w walce przede wszystkim nastawiłem się na stójkę i chciałem przewalczyć pełen dystans, aby zyskać cenne doświadczenie. Kamil był świetnie przygotowany do tej walki. Trafiałem go mocno a on cały czas stał i walczył. Zaraz po walce powiedziałem mu, że jest bardzo twardy.
- W 2013 roku stoczyłeś 3 walki. Czy 2014 będzie równie obfity w częstotliwość Twoich pojedynków?
Chcę toczyć minimum 4 starcia w roku i do tego obliguje mnie kontrakt menadżerski. Jestem głodny walki a w tym sporcie musisz walczyć często. Nie ma miejsca na dłuższy odpoczynek, jeśli chcesz przenieść swoje umiejętności na wyższy poziom.
- Masz imponujący rekord 12-0. Wiele mówi się, że możesz być kolejnym Polakiem w UFC. Czy trwają jakieś rozmowy z nimi?
Nie mogę jeszcze nic na ten temat powiedzieć. Moim celem jest sport na najwyższym poziomie, a UFC to na pewno pierwsza liga. Zrobię wszystko, żeby osiągnąć założony cel a cierpliwość, której się nauczyłem pomoże mi go zrealizować.
- Przyjmijmy, że podpisałeś kontrakt z UFC. Zestawiono Cię w starciu z Piotrkiem Hallmanem. Jaka byłaby Twoja reakcja?
Nie zgodziłbym się na taką walkę, gdyż byłoby to fizycznie niemożliwe. Obydwoje trenujemy w Mighty Bulls, na treningach trzymamy się razem i pomagamy sobie nawzajem. Jest wielu zagranicznych zawodników, z którymi możemy walczyć. Na tę chwilę nie wyobrażam sobie takiego pojedynku.
- Co Cię skłoniło do zmiany klubu?
Do zmiany klubu skłonił mnie poziom sportowy w Mighty Bulls oraz to, że nie miałem nikogo kto nadzorowałby moje przygotowania i treningi. Teraz moim głównym trenerem jest Grzegorz Jakubowski i jestem bardzo zadowolony z podjętych decyzji. Sam nic nie zdziałasz a trener jest koniecznością nawet, gdy jesteś mistrzem.
- Wyraźnie poprawiłeś stójkę. Czyja to zasługa?
Od jakiegoś czasu trenuję indywidualnie boks z Maciejem Brzostkiem. Celem naszych treningów jest poprawa siły ciosu, poruszania się na nogach oraz zachowanie odpowiedniego dystansu. Maciek bardzo mi pomógł w przygotowaniach do walki. Mam zamiar kontynuować współpracę z nim. Kolejnym aspektem jest ilość sparingów, które toczymy w Mighty Bulls oraz poziom sparingpartnerów. Jest profesjonalnie i dlatego widać efekty.
- Ile kilogramów zbijasz na walkę?
Na walkę zbijam 8-9 kg.
- Nie myślałeś o zejściu do kat. 66 kg?
Nie zastanawiam się teraz nad tym. Myślę, że idzie mi dobrze w kategorii lekkiej, więc na tę chwilę nie będę nic zmieniał.
- Jaki jest Twój ulubiony zawodnik MMA?
Moim ulubionym zawodnikiem jest Wanderlei Silva, bardzo podoba mi się jego styl. Oglądając go w PRIDE jako „małolat” zapisałem się na Muay Thai, które trenowałem 2 lata. Był to mój pierwszy kontakt ze sportami walki, oczywiście pomijając wszystkie „walki” stoczone na podwórku i w szkole (śmiech). Treningi bardzo mi się spodobały, w dodatku robiłem szybkie postępy i pomyślałem, że mógłbym zajmować się tym w przyszłości.
- Masz jakiegoś szczególnego zawodnika, z którym chciałbyś się zmierzyć?
Rzadko myślę o konkretnych rywalach, ale jak pewnie każdy sportowiec, czasami wizualizuje, że walczę o najwyższe trofea, więc na tę chwilę jest to Anthony Pettis. Idę na wojnę i nie biorę jeńców.
- Ostatnio więcej Cię w mediach. Występujesz w reklamówce FightKlubu. Odbierasz to jako obowiązek, zabawę?
I jedno i drugie. Poza poziomem sportowym liczy się również reklama w mediach. To jest biznes a ja jestem towarem, który trzeba sprzedać. Takie reklamy są świetne dla promocji zawodnika.
- Jak dowiedziałeś się o odwołaniu MMA Attack i czy dostałeś obiecaną rekompensatę?
Zadzwonił do mnie matchmaker MMA Attack i powiedział, że gala się nie odbędzie. Tak, dostałem obiecaną rekompensatę.
- Opowiedz coś o przebytej kontuzji, która wykluczyła Cię na całe dwa lata. Co to było?
Tak naprawdę już nie pamiętam co to było i wcale nie chce pamiętać. Słowo „kontuzja” dla mnie nie istnieje.
- Jakie masz plany na nowy 2014 rok?
Mam zamiar stoczyć następną walkę na wiosnę. Nie układam długoterminowych planów. Dążę do celu krok po kroku. Jedno co wiem, to że to będzie bardzo pracowity rok.
Przy okazji chciałem podziękować wszystkim, którzy są ze mną i mnie wspierają, również fanom. Dzięki wam mam jeszcze większą motywację. Dziękuję również firmom Poundout Gear oraz Muscle-zone.pl za wsparcie, które od nich dostaję.
Rozmawiał Michał Malinowsky