W świecie MMA wciąż wrze gorąca dyskusja wokół potencjalnych walk Jona Jonesa. Tymczasowy mistrz wagi ciężkiej UFC, Tom Aspinall, nie może doczekać się unifikacji, jednak „Bones” zdaje się mieć inne plany.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Jon Jones, uznawany przez wielu, w tym szefa UFC Danę White’a, za najlepszego zawodnika w historii, preferuje rozmowy o superfighcie z Alexem Pereirą, zamiast o starciu z młodym Brytyjczykiem. Ta postawa sprawiła, że fani zaczęli nazywać go „kaczką unikaczką” (z ang. duck – unikać).
W odpowiedzi na te zarzuty, Jones napisał na platformie X:
„To szaleństwo, że bycie nazywanym 'kaczką’ przynosi więcej pieniędzy niż większość internetowych kozaków zarobi w życiu. Dwie walki w cztery lata i wciąż jestem jednym z największych nazwisk w sporcie? To nie unikanie, to zwycięstwo. Boże błogosławieństwa działają inaczej, bądźcie sobie dalej wściekli.”
Do dyskusji włączył się były mistrz UFC, obecnie związany z PFL, Francis Ngannou. Kameruńczyk, który miał szansę na walkę z Jonesem przed swoim odejściem z UFC, napisał wymownie:
„Błogosławieństwa sprawiają, że hejterzy czują się niekomfortowo, ale nic na to nie poradzą. Jest tylko jedna właściwa walka, która pomnoży twoje dziedzictwo #NgannouVSJones”
Choć szefowie PFL, Donn Davis i Peter Murray, wielokrotnie wyrażali chęć zorganizowania walki między Jonesem a Ngannou, Dana White konsekwentnie odrzuca możliwość współpracy między organizacjami. Jones tymczasem kontynuuje swoją dominację w wadze ciężkiej, gdzie w ostatnich występach pokonał kolejno Ciryla Gane przez poddanie i znokautował legendę dywizji, Stipe Miocica.
Zobacz także: Szef UFC nie ma wątpliwości: Walka Jones – Aspinall może przejść do historii