Były sędzia największej polskiej organizacji MMA nie przebierał w słowach krytykując KSW. Piotr Jarosz wprost mówi o przekroczeniu granic i złamaniu niezależności sędziowskiej przez organizatorów.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Kilka miesięcy temu świat polskiego MMA obiegła informacja o zwolnieniu Piotra Jarosza z Konfrontacji Sztuk Walki. Początkowo wydawało się, że powodem była współpraca sędziego z organizacją freakową, podobnie jak w przypadku komentatora Macieja Turskiego wcześniej.
Rzeczywistość okazała się jednak bardziej skomplikowana. Głównym motywem decyzji były konflikty między Jaroszem a sędzią głównym KSW – Tomaszem Bronderem. Ten ostatni publicznie zarzucił Piotrowi przedkładanie własnych interesów nad obowiązki, co spotkało się z kategorycznym zaprzeczeniem ze strony zainteresowanego.
„Trudno jest współpracować, jeśli Piotrek nie uważa mnie za swojego zwierzchnika w KSW, uważa się za nieomylnego i próbuje różnymi akcjami dyskredytować moją pozycję jako sędziego głównego KSW.” napisał w oświadczeniu dla mediów Bronder.
Spór między panami nie wygasł i ma wpływ na relacje Jarosza z całą organizacją. Sędzia sugeruje, że w jego zwolnienie zaangażowany był również Martin Lewandowski, jeden z szefów KSW.
W najnowszym wywiadzie dla „Szalonego Reportera” Jarosz nie oszczędził byłych pracodawców. Jego zdaniem organizacja przekroczyła granicę i doszło do złamania niezależności sędziowskiej.
Boli mnie to, że w KSW została, moim zdaniem, przekroczona ta granica między organizatorem i sędzią. I moim zdaniem, mogę o tym powiedzieć spokojnie, ta niezależność sędziowska tutaj została złamana przez organizatora. Takie nadmierne wkraczanie w nasze sędziowskie obszary nie wygląda dobrze.
powiedział Jarosz.
Sędzia dodał, iż jego zdaniem, jeśli organizator zatrudnia sędziego i powierza mu prowadzenie walk, powinien pozwolić mu wykonywać swoją pracę bez ingerencji.
Jarosz nie ograniczył się do ogólnych stwierdzeń, lecz podał konkretne przykłady problematycznych zachowań. Wspomniał o dodatkowej presji, jakiej doświadczają sędziowie, oraz konieczności tłumaczenia się z podejmowanych decyzji.
Zawsze jest dodatkowa presja, że sędziowie muszą się czasami grubo tłumaczyć, jest chęć bycia pierwszym w rozstrzygnięciu problemu sędziowskiego, uczestniczenia w tym.
wyjaśnił.
Były sędzia KSW przytoczył również sytuacje, w których organizator krytykował zawodników i sędziów, czy to spod klatki czy w wywiadach. Jego zdaniem takie zachowania są nieprofesjonalne i krzywdzące dla arbitrów.
Mieliśmy sytuację, gdzie ktoś krytykował spod klatki zawodnika, że nudno walczy albo zdarzały się wywiady nawet, że organizator mówił, że ten sędzia jest fatalny, że coś tam zrąbał itd., więc dla nas to nie jest miłe. Jesteśmy pracownikami i ja to rozumiem, że to jest pracodawca, ale my nie jesteśmy oświetleniowcami czy kimś takim związanym bliżej z organizacją, tylko sędziami, który pracują dla wielu organizacji.
mówił.
Jarosz zaznaczył, że chociaż nikt nie nakazywał sędziom konkretnych decyzji, presja ze strony organizatora była odczuwalna. Podkreślił różnicę między sędziami a innymi pracownikami organizacji, argumentując, że arbitrzy pracują dla wielu federacji i wymagają większej niezależności.
Ostatecznie wiemy już, że sędziego Jarosza nie zobaczymy więcej w okrągłej klatce KSW.
źródło: YouTube/Szalony Reporter