Nowy tymczasowy mistrz KSW wagi piórkowej ujawnia kulisy mentalnego przygotowania do walki z Adamem Soldaevem i zdradza, co naprawdę myślał o swoim rywalu. „Wilki atakują, kiedy czują strach” – mówi zawodnik z Radomia, który w spektakularnym stylu udusił przeciwnika w piątej rundzie.
Patryk Kaczmarczyk w rozmowie po gali XTB KSW 112 nie ukrywał, że kluczem do zwycięstwa była jego mentalna przewaga nad rywalem. „Książę Radomia” zdradził, że już podczas programu w Canal+ wyczuł niepewność Soldaeva.
Czułem to już, kiedy byliśmy w w programie „Bez gardy”. Adam bardzo często mówił o tym, że wygra tę walkę. Miałem w głowie taki duży spokój. Myślę, że gdyby był w 100% pewny, nie mówiłby tego tak dużo razy.
analizuje Kaczmarczyk.
Miałem wrażenie, że troszkę mnie lekceważą w tym wszystkim. I to nie jest żaden atak personalny, bo duży szacunek, ale gdzieś czułem, że oni myśleli, że to będzie naprawdę szybka, krótka, łatwa walka. A ja wyszedłem tam gotowy na naprawdę największy możliwy ból.
podkreśla Kaczmarczyk, odnosząc się do nastrojów w obozie przeciwnika przed walką.
Nowy mistrz przyznaje, że przed walką stosował zaawansowane techniki wizualizacji, przygotowując się nawet na najgorsze scenariusze.
Wizualizowałem sobie, że tonę we krwi, padam, wstaję. Ciągle widziałem to w swojej głowie. Prosiłem Boga, żeby jeśli dostanę mocny cios, została mi świadomość, żebym mógł się podnieść.
wyznaje zawodnik z Radomia.
Kaczmarczyk nie ukrywa, że jego wszechstronność w stójce była kluczowym elementem taktyki. Szczególnie efektowna obrotówka w drugiej rundzie, która zachwiała Soldaevem, nie była dziełem przypadku.
Ta obrotówka w ciągu trzech dni była wykopana 200 razy. To nie jest żaden przypadek.
podkreśla mistrz, zapowiadając, że materiały z treningów pojawią się wkrótce na jego vlogu.
Zawodnik z Podlesia Dużego, niewielkiej miejscowości liczącej zaledwie 700 mieszkańców, nie kryje wzruszenia po zdobyciu pasa.
Piękna przygoda, bo przygodę to już chyba w końcu mogę nazwać karierą. To naprawdę jest coś wielkiego dla mnie. Ciężko mi opisać to słowami.
mówi Kaczmarczyk, który swoją przygodę z MMA rozpoczął jako 15-latek, dojeżdżając pociągiem na treningi do trenera Giermana Anfinogienowa.
Nowy mistrz zapowiada, że zdobycie pasa to dopiero początek.
Chcę taki styl pokazywać już do końca swojej kariery, bo wiem, że ludzie chcą to oglądać i będą chcieli kupować bilety na moje walki. Nie przestraszyłem się Wilka z Czeczenii, myślisz, że przestraszę się Marokańczyka?
powiedział zaczepnie nawiązując do potencjalnej walki unifikacyjnej z Salahdine’em Parnasse’em.
