Iwo Baraniewski spełnił marzenia w spektakularnym stylu, nokautując Ibo Aslana w pierwszej rundzie swojego debiutu w UFC. Polski zawodnik nie krył emocji po zwycięstwie, które przyszło po intensywnej wymianie ciosów, a eksperci już nazywają to starcie jednym z najlepszych w tym roku.
Iwo Baraniewski potrzebował zaledwie jednej i to niepełnej rundy, by zapisać się w pamięci fanów UFC. Polak w swoim debiucie w największej organizacji MMA na świecie znokautował Ibo Aslana w szalonej wymianie, która od początku toczyła się w zawrotnym tempie.
Tuż po walce, gdy jeszcze adrenalina buzowała w jego żyłach, Baraniewski nie potrafił ukryć emocji.
To jest… wow! Mogę powiedzieć tylko wow! Kolejna walka, kolejne zwycięstwo w pierwszej rundzie. Debiut w UFC i wygrana przez nokaut. To spełnienie marzeń!
mówił podekscytowany Polak, gdy kamera towarzyszyła mu w drodze do szatni.
Mimo szaleńczego tempa pojedynku, Baraniewski przyznał, że spodziewał się takiego przebiegu starcia.
Tak, spodziewałem się tego, bo Ibo jest niebezpiecznym stójkowiczem. Wiedziałem, że w pierwszej minucie ruszy na mnie i będzie walczył agresywnie.
wyjaśnił później w wywiadzie za kulisami.
Starcie obu zawodników było tak intensywne, że polski debiutant przyznał w rozmowie z mediami, że niewiele z niego pamięta. Obaj zawodnicy kilkukrotnie posyłali się na deski, co wywołało euforię wśród komentatorów i publiczności.
Szczerze mówiąc, nie pamiętam walki, więc nie mogę za wiele powiedzieć. Ale mój trener powiedział mi, że byłem trafiony, jednak po tym jak ja byłem zraniony, on był zraniony dużo, dużo bardziej.
przyznał Baraniewski.
Zapytany o moment, gdy Aslan podnosił się po nokdaunach, polski zawodnik odpowiedział:
Myślałem, że to już koniec, ale on wstał, zaatakował mnie, więc próbowałem tego samego uderzenia i to zadziałało.
Baraniewski podkreślił również, że kluczową rolę w tych gorących momentach odegrał instynkt.
Myślę, że po tym jak zostałem trafiony, to był w 100% instynkt.
wyjaśnił, dodając, że na takie sytuacje przygotowywał się w treningu.
Trenujemy wiele sytuacji, gdy ktoś mnie atakuje i zadaje dużo ciosów. Spodziewałem się tego przed walką, więc dużo trenowaliśmy takie scenariusze.
Zawodnik z Polski nie ukrywał dumy z faktu, że jego debiut wzbudził tak pozytywne emocje wśród komentatorów i fanów.
Jestem bardzo podekscytowany, że w debiucie w UFC dałem wam tyle dobrych emocji, dałem wam dobre show, więc jestem z tego bardzo zadowolony.
Szczególnie emocjonalny był dla niego fakt, że zadebiutował na tej samej karcie walk co Jan Błachowicz, którego od lat podziwiał.
To bardzo wyjątkowe, bo oglądałem walki Jana w przeszłości. Wstawałem się w nocy, żeby zobaczyć jego walkę o tytuł, każdą walkę. Dla mnie to ogromna motywacja, że mogę być na tej samej karcie co on. Mam nadzieję, że Jan również wygra i będzie 2-0 dla Polski.
przyznał debiutant.
Zapytany o plany na przyszłość, Baraniewski zaznaczył, że potrzebuje chwili odpoczynku.
Myślę, że potrzebuję kilku dni lub trochę więcej przerwy, bo tak powiedział lekarz. Potem zacznę trenować i będę czekał na kontrakt i następną walkę.
Jednocześnie nie pozostawił wątpliwości co do swojego podejścia:
Będę czekał na kontrakt. Przyjmę wszystko. Porozmawiam z moimi trenerami i przyjmiemy każde wyzwanie. Jestem w najlepszej lidze, więc przyjmę wszystko.
Po tak efektownym debiucie, Baraniewski z pewnością może liczyć na kolejne interesujące zestawienia w UFC, a polscy fani zyskali kolejnego reprezentanta, który może namieszać w oktagonie.
Źródło: UFC, MMAjunkie
