Site icon InTheCage.pl

Poddania roku 2015 | TOP 5

Początek 2016 roku już za nami, więc czas na podsumowania minionego roku. Walka w parterze jest nieodłączną częścią Mieszanych Sztuk Walki. W 2015 roku mieliśmy okazję oglądać kilka ciekawych lub niespodziewanych poddań. Lecz które były najlepsze i zasługują na miano TOP 5 2015 roku?

 

 5.
Henderson vs. Thatch

Po przegranych pojednynkach z Rafaelem dos Anjosem oraz Donaldem Cerrone, Benson Henderson postanowił przejść do wyższej kategorii wagowej, w wyniku czego UFC zestawiło „Smootha” z półśrednim Brandonem Thatchem na gali UFC Fight Night 60. Początkowo Henderson nie mógł się odnaleźć w walce, przez co na kartach sędziowskich przegrywał dwie pierwsze rundy. Thatch miał sporą przewagę wzrostu i zasięgu, co skutecznie wykorzystywał. Od trzeciej rundy Benson efektywnie obijał korpus rywala, co zabrało mu nieco powietrza i pozwoliło na jego dwukrotne obalenie. Wiele czasu spędził Henderson za plecami Thatcha w trzeciej rundzie, jednak nie potrafił go skończyć. Idąc za powiedzeniem „co się odwlecze to nie uciecze”, w czwartej rundzie „Smooth” obalił rywala, a następnie zdobył plecy i zapiął duszenie, dzięki czemu wygrał pojedynek.

             

 

 

4.
Cormier vs. Johnson

Wiele osób domyślało się, jakie będzie zakończenie tej walki – Daniel Cormier pada po „luju ogłuszaczu” w wykonaniu Anthonego Johnsona. Jednak majowa gala UFC 187 przyniosła nam inny wynik – w trzydziestej sekundzie walki, ciężka ręka Johnsona doszła do szczęki Comiera, w wyniku czego zawodnik z AKA padł na deski, jednak szybko doszedł do siebie i zaczął klinczować oraz kilkukrotnie zachodzić za plecy rywala. Druga runda to już kompletna dominacja Cormiera, gdzie po udanym wyniesieniu i obaleniu, zawodnik uderzał mocnymi ciosami Johnsona, rozcinając jego twarz po jednym z łokci. W połowie trzeciej rundy, „Rumble” bez pomysłu zanurkował w nogi rywala, w wyniku czego Cormier znalazł się za jego plecami, gdzie założył duszenie i Anthony Johnson zmuszony był odklepać. Stawką tej walki był pas UFC w wadze półciężkiej, który został odebrany Jonowi Jonesowi po incydentach z jego udziałem.

 

 

3.
Rousey vs. Zingano

Jak w przypadku Conora McGreogra możemy mówić o 13 sekundach, w przypadku Mameda Khalidova o 31 sekundach, tak Ronda Rousey zaserwowała nam skończenie w 14 sekundzie pierwszej rundy. Walka mistrzowska odbyła się na lutowej gali UFC 184. Cat Zingano od pierwszej sekundy ruszyła na mistrzynię, zaatakowała kolanem, a następnie spróbowała obalenia, co wykorzystała Rousey która przesweepowała rywalkę, zaszła za plecy, a doszła do pozycji która pozwoliła jej założyć dźwignię na łokieć, którą Zingano odklepała. „Rowdy” w tamtym dniu przyczyniła się do pierwszej porażki Cat Zingano w karierze.

 

 

 2.
Held vs. Sarnavskiy

Można powiedzieć, że Marcin Held jest naszym najlepszym grapplerem walczącym za granicą. Walka Polaka z Rosjaninem odbyła się 11 kwietnia na gali Bellator 136, a więc w tym samym terminie, gdzie my przeżywaliśmy galę UFC w Krakowie. Walka rozpoczęła się na korzyść Helda, który przyciskając rywala do siatki, w swoim stylu zanurkował po nogę i sprowadził walkę do parteru. Tam zaczęła się ładna zmiana pozycji obu zawodników oraz uderzenia. Będąc z dołu, Held jednym z łokci rozciął łuk brwiowy Rosjanina i ponownie spróbował skrętówki pod koniec pierwszej rundy. Kolejna runda wyglądała podobnie – kilka wymian w stójce, przyparcie do siatki, obalenie. Prawie całą tą rundę Marcin stabilizował sobie pozycję, zdobywając kilkukrotnie dosiad. Trzecia runda była tą ostateczną. Marcin Held, będąc tyłem do siatki, skutecznie wkręcił się, przechwytując nogę Sarnavskiy’ego i wykonał balahę na kolano. Rosjanin wyglądał na całkowicie spokojnego, jednak chwilę później walkę zakończył jego krzyk spowodowany bólem. Trzeba przyznać, że w dzisiejszym MMA obserwuje się coraz mniejszą ilość skończeń walk poprzez dźwignie na nogi i możemy być dumni, że nasz 23-letni rodak dysponuje tak dobrym podłożem parterowym, co między-innymi przypisuje mu miano największego polskiego prospekta.

 

 

1.
Werdum vs. Velasquez

Wydarzenie, które miało miejsce w czerwcu na UFC 188 śmiało można nazwać zaskoczeniem roku. Nazywany dominatorem i zabijaką wagi ciężkiej Cain Velasquez, kompletnie nie istniał w tym pojedynku przeciwko „pogromcy legend”, Fabricio Werdumowi. „Vai Cavalo” został kompletnie niedoceniony, mimo że mówiło się o jego nowym wymiarze jeżeli chodzi o stójkę, wciąż był zawodnikiem który dysponował „tylko parterem” i tym nie zagrozi Meksykańskiemu-Amerykanowi. Walka obrała całkowicie inny obrót spraw, gdzie stroną dominującą okazał się właśnie Werdum, rozbijający w stójce byłego mistrza i ostatecznie poddający go duszeniem gilotynowym po nieudolnej próbie sprowadzenia. W tamtym momencie pogromca Fedora Emelianenki już wiedział, że ma wygraną w kieszeni, co można było poznać po szerokim uśmiechu podczas dopinania gilotyny. Velasquez otrzymał od UFC szansę w postaci natychmiastowego rewanżu; obaj panowie zmierzą się ze sobą ponownie w lutym na gali UFC 196.

             

 

 

TOP 10 | Nokauty roku 2015 – link

TOP 5 | Walki roku 2015 – link

TOP 5 | Gale roku 2015 – link

 

Foto: MMAFighting.com, BloodyElbow.com, MMAJunkie.com

Exit mobile version