Joanna Jędrzejczyk to idealny przykład na to, jak można zrobić oszałamiającą karierę w świecie MMA. Czego potrzeba w takim przypadku? Przede wszystkim umiejętności, ale nie tylko – potrzeba pewności siebie, bycia sobą, kontaktu z fanami, odpowiedniego prowadzenia kont na portalach społecznościowych. Powiecie, co za bzdury – przecież wystarczy, że ktoś się dobrze bije. Czy aby na pewno?
Jeżeli w kwestii popularności chodziłoby tylko o to, że ktoś wygrywa walki, to z pewnością Demetrious Johnson czy Rafael Dos Anjos, czyli obecni mistrzowie, byli by cały czas wspominani wszędzie. Ale czy tak jest? Moim skromnym zdaniem, nie mówi się o nich dużo. Oni sami nie mówią dużo. A popatrzmy na Joannę Jędrzejczyk, popatrzmy na Conora McGregora – pomijając już technikę w klatce, to co oni robią? Są sobą, robią lub mówią rzeczy o których się mówi. Są charakterystycznymi postaciami.
Na podstawie poniższego tekstu chciałem pokazać jak wielką robotę zrobiła nasza mistrzyni – od zera do bohatera. Począwszy od wywiadów, przez audycje, kontakt z fanami na Facebooku, pewność siebie, charakterystyczne czy humorystyczne sceny na ważeniach, skończywszy na krwawych masakrach w klatce. To jest przepis na popularność medialną.
Przeanalizujmy nieco to co się działo na koncie Joanny przed jej trzecią walką dla UFC. Walką mistrzowską.
Tydzień przed walką, mimo wcześniejszego pokonania Claudii Gadelhy oraz Juliany de Limy, Jędrzejczyk była jeszcze szarą, słabo rozpoznawalną myszką. Wtedy nastąpiło ogłoszenie walki o pas mistrzowski z Carlą Esparzą na gali UFC 185 – pojawiły się trzy odcinki UFC Embedded, media trening oraz ważenie (na którym Polka dała przeciwniczce ciasteczko). W tym czasie Jędrzejczyk zmieniła też nieco nazwę swojego profilu. Jak w ciągu 6 dni zmieniła się liczba polubień?
Nie możemy się tez oszukiwać, że zdobycie pasa przez Polkę i totalna bezradność Esparzy w walce z naszą zawodniczką na nic nie wpłynęły. Bo wpłynęły. Tak zaczęła się wielka przygoda Joanny Jędrzejczyk jako supergwiazdy UFC.
Magiczną liczbę 50 tysięcy polubieni profilu na Facebooku, Joanna Jędrzejczyk przekroczyła już 22 marca, tydzień po zdobyciu pasa mistrzowskiego. „JJ” w ciągu dwóch tygodni podniosła swoją popularność na portalach społecznościowych o ponad 50%!
Od tamtej pory, „Joanna The Champ” – jak to piszą o Polce zagraniczni fani, stała się jedną z najbardziej efektownych i lubianych zawodniczek w UFC. Pochwały od Dany White’a oraz braci Ferrita, uznanie u zawodników UFC, miano jednej z najlepszych fighterek według fanów, goszczenie w podcastach, obecność na UFC Fan Expo, dobry kontakt z Rondą Rousey, występowanie w polskich audycjach, takich jak „Dzień Dobry TVN” – to zarówno następstwa po wielkim sukcesie w UFC, jak i początek autopromocji naszej gwiazdy. Jędrzejczyk przez cały czas buduje swoją karierę i zyskuje sławę. Czasem pojawia się pytanie, czy możliwy jest fakt, że zawodniczka jest bardziej popularna na świecie niż w Polsce? Obawiam się, że jest w tym pewna słuszność. Marka UFC nie jest w Polsce tak rozpoznawalna, jak chociażby KSW i osoba Karoliny Kowalkiewicz. Natomiast na świecie, ludzie widzący zwiastuny, materiały i inne rzeczy w których promowana jest Joanna Jędrzejczyk, bardzo dobrze znają jej osobę. Oczywiście nie mam na myśli tego, że w Polsce znana nie jest!
Od czasu walki z Carlą Esparzą minęło 7 miesięcy. W międzyczasie odbyła się walka z Jessicą Penne. Jak zmieniła się liczba polubień oficjalnego profilu? Ponad 100 tysięcy polubień. I z dnia na dzień ta liczba rośnie! Nam pozostaje wspierać polską mistrzynię UFC i być dumnym, że mamy w światowym MMA tak charakterystyczną zawodniczkę jaką jest Joanna Jędrzejczyk.
Wracając jeszcze krótko do pytania początkowego – gdzie byłaby Joanna, gdyby sama się nie promowała, nie pokazywała w mediach i nie była tak pozytywną osobą, a jedynie wygrywałaby walki w swoim stylu? Moje zdanie jest takie, że byłaby w połowie aktualnej drogi.
Szymon Łabacki
Grafika: Margraf – Marek Romanowski