W rozmowie z PolskaTimes nasza Mistrzyni, Joanna Jędrzejczyk poinformowała oficjalnie o tym, że jej interesów nie reprezentuje już żadna agencja managerska i to ona sama dba o swoje interesy.
Długo musieliśmy czekać na oficjalne ogłoszenie udziału Joanny Jędrzejczyk (14-0) w gali UFC 217. Dopiero w minionym tygodniu organizacja oraz sama mistrzyni potwierdziły, że w kolejnej obronie pasa Polka zmierzy się 4 listopada w nowojorskiej Madison Square Garden, a jej przeciwniczką, zgodnie z oczekiwaniami, będzie Rose Namajunas (6-3).
W wywiadzie z PolskaTimes nasza Mistrzyni opowiedziała o trudnych rozmowach ze swoim pracodawcą na temat swojej kolejnej walki:
Miałam kilka ciężkich telefonicznych rozmów z Seanem Shelbym. Ale kiedy spotkaliśmy się w Vegas z Daną White’m, spojrzeliśmy sobie w oczy i po dwóch minutach miałam walkę w MSG. Dana darzy mnie zaufaniem. Wie, jaką częścią UFC jestem. Ja też jestem świadoma, że zasługuję na największe gale. Cieszę się, że w UFC liczą się z moim zdaniem. Sama doprowadziłam negocjacje do końca, nie mam już umowy z żadną agencją menedżerską. Dana powiedział, że chce rozmawiać ze mną. To nie było cwaniactwo UFC. Prywatnie się lubimy, ale negocjowaliśmy twardo, jak równy z równą. Obie strony są zadowolone. Sama wynegocjowałam też nowy kontrakt. Już piąty w organizacji, a będzie to moja dziewiąta walka. To też pokazuje, jak UFC szanuje moją osobę, oferując mi coraz lepsze warunki. Ludziom często wydaje się, że Polacy nie mogą mieć głosu w największych korporacjach. Ja zyskałam sobie mocną pozycję w UFC dzięki ciężkiej pracy. Dlatego mogłam negocjować, gdzie chcę walczyć. Propozycji było wiele.
Joasia zdradziła również, że UFC proponowało jej zmianę terminu walki:
Mistrzowie walczą na galach w pay-per-view, a tam często dochodzi do roszad. Ktoś złapie kontuzję, ktoś nie może walczyć, Jon Jones wpadł na dopingu… Próbowano przesunąć mnie na inną galę. Ale ja twardo stąpam po ziemi. Na co dzień lubię pożartować, lecz gdy przychodzi do interesów, potrafię być bardzo poważna. Już na konferencji po walce z Andrade mówiłam, że chcę znów wystąpić w Madison Square Garden. Zaplanowałam to sobie. A dzięki realizacji planów – rocznych, półrocznych, miesięcznych czy tygodniowych – jestem w tym, a nie innym miejscu. Spełniam swoje marzenia.
Przy okazji Joanna Jędrzejczyk zdradziła, że zrezygnowała z usług agencji managerskiej Paradigm Sport Managment, która reprezentuje interesy m.in. Conora McGregora:
Podpisałam ten kontrakt w marcu [z Paradigm – przyp. red]. Cenię współpracę z nimi, rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Ale nie jestem już małą dziewczynką, którą ktoś będzie mamił obietnicami. Oczekuję efektów. Wiem, jak wielką sprawą była walka Conora z Floydem Mayweatherem Jrem. Rozumiem, że przedstawiciele Paradigm byli nią zajęci. Ale czułam, że mogę działać dalej sama. Jestem jednoosobową firmą. Muszę mieć pewność, że osoby współpracujące ze mną w każdym obszarze są na najwyższym poziomie. Ja daję z siebie wszystko i tego wymagam od innych. Na sukces pracujemy wspólnie. Ale ostatecznie to ja wchodzę do Oktagonu i kwestia zwycięstwa lub porażki spoczywa na moich barkach. Muszę mieć pewność, że jestem otoczona odpowiednimi, profesjonalnymi ludźmi. Dlatego postanowiłam rozstać się z Paradigm. Ale jest wiele innych propozycji. W Stanach reprezentuje mnie Brad Slater [współpracownik m.in. aktora Dwayne’a Johnsona, znanego jako „The Rock” – red.]. W Polsce i Europie Karol Jędrzejczyk, mój kuzyn, prawnik i przyjaciel. To, co teraz widać w naszych mediach, jest jego zasługą. Wspólnie odkrywamy drogę promocji i marketingu w Polsce. Budujemy ją na własnych pomysłach i doświadczeniach.
Zobacz także: Joanna Jędrzejczyk zdradza szczegóły zakulisowych negocjacji dotyczących UFC Gdańsk.
źródło: polskatimes.pl