Robert Drysdale odniósł się do kontrowersji z jego udziałem, która miała miejsce na ubiegłej gali UFC on ESPN 11. Amerykanin nie czuje się winny, ponieważ w jego ocenie wykonał wszystko w prawidłowy sposób.
Sytuacja, kiedy Max Rohskopf prosi swojego trenera o przerwanie pojedynku, a ten mu odmawia, komentowana jest przed wszystkie media. Zainteresowała się nią nawet Komisja Sportowa Stanu Nevada, ponieważ według nich doszło do nieprawidłowości.
Zobacz także: Wyczerpany zawodnik prosi o poddanie walki, narożnik odmawia [WIDEO]
Całkiem odmienne zdanie ma na ten temat sam trener – Robert Drysdale, który nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że jego przymusem, jako szkoleniowca jest motywowanie swoich fighterów, co starał się robić także w tej sytuacji.
Trzymam się tego, co zrobiłem. Dawałem mu wsparcie mentalne, którego wtedy potrzebował. Gdyby był na moim miejscu, czy któregokolwiek z moich trenerów, oczekiwałbym od niego tego samego. Perfekcja to jedyne, czego żądam od ludzi, którymi się otaczam. Jeśli mnie krytykują, to oznacza, że mnie kochają. To szczególny sposób, aby komuś pokazać, iż się o niego dba. Tylko tak można się upewnić, że dają z siebie wszystko, co najlepsze.
Robert twierdzi, iż jego zawodnik był bardziej zdenerwowany tym, że przegrywał, aniżeli faktycznie nie chciał kontynuować pojedynku.
Nie był poważnie ranny, wiem to. Po prostu miał już dość. Próbowałem go motywować, żeby przezwyciężył te emocje. Nadal uważam, że mógł wygrać ten pojedynek. Zdecydowanie przegrał drugą rundę, ale w pierwszej pokazał się lepiej. Wydawało mi się, iż mógłby to obrócić w trzeciej. Nawet jeśli nie zrobiłby tego w spektakularny sposób, zgarnąłby decyzję. Właśnie do tego starałem się go przekonać.
Całą wypowiedź trenera możecie zobaczyć poniżej:
Źródło: Instagram