Robert Ruchała po nieudanym debiucie w UFC nie zamierza tracić czasu i wraca do renomowanego klubu American Top Team na Florydzie, gdzie planuje intensywny okres przygotowawczy przed kolejnym występem w oktagonie.
Robert Ruchała (11-2) nie traci ani chwili po wrześniowej porażce z Williamem Gomisem na gali UFC w Paryżu. Polski zawodnik właśnie ogłosił swój powrót do American Top Team, publikując zdjęcie z lotniska z wymownym podpisem: „Ahoj przygodo!”.
Były tymczasowy mistrz KSW w rozmowie z naszym portalem przyznał, że wyjazd do Stanów jest częścią przemyślanej strategii powrotu na zwycięską ścieżkę.
W pierwszym tygodniu po walce było najwięcej emocji. Sam nie wiedziałem, co mam zrobić ze sobą – raz chciałem wyjechać na wakacje, raz zostać w Nowym Sączu. Finalnie tydzień po walce wróciłem do treningów, bo bardzo mi tego brakowało.
wyjaśnił Ruchała.
Wyjazd do ATT nie jest przypadkowy. Po paryskiej gali Mike Brown, jeden z głównych trenerów w klubie z Florydy, skontaktował się z Polakiem i zaprosił do stałej współpracy.
Mike Brown mi napisał, że walka była dość dobra, ale że gdzieś tam, jak przyjadę, to chętnie będzie ze mną pracował. Chcę pojechać do Stanów też na dłużej, może dwa miesiące nawet teraz i popracować z nim jako z trenerem.
zdradził polski zawodnik.
Po przegranej Ruchała szybko wrócił do treningów i nie ukrywa, że jego celem jest powrót do oktagonu jeszcze w tym roku.
Plany są duże, może nawet jeszcze w tym roku się uda [wrócić], zobaczymy jaki UFC ma na mnie plan, jak to będzie wyglądało. Ja ambitnie chciałbym się odkuć.
podkreślił zawodnik.
Ruchała, który w całej karierze wygrał jedenaście z trzynastu pojedynków, liczy, że intensywny okres treningowy w ATT pozwoli mu wrócić silniejszym do oktagonu i udowodnić, że porażka z Gomisem była jedynie wypadkiem przy pracy.
źródło: Instagram/Robert Ruchała
