W sierpniu w sieci pojawiły się pierwsze informacje, że nowa siła w polskim MMA zamierza wejśc na rynek – Rocky Warriors Cartel. Postanowiliśmy więc zapytać u źródła, co się „kroi”?
Jeden z samych zainteresowanych – menadżer Paweł Kowalik (MMA Cartel) nie pierwszy raz będzie uczestniczył przy organizacji gali MMA, natomiast Krystian Każyszka postawi pierwsze kroki w mieszanych sztukach walki od strony promotorskiej. Zapraszamy na krótką rozmowę:
Czym jest, albo czym będzie Rocky Warriors Cartel?
Paweł Kowalik: Rocky Warriors Cartel to efekt połączenia naszych sił. Krystian ma doświadczenie w organizowaniu gal i promowaniu zawodników jako Rocky Boxing Promotion i jest człowiekiem sportów walki. Mam nadzieję, że moje doświadczenie w branży MMA będzie tego idealnym uzupełnieniem.
Krystian, czy możesz uzupełnić wypowiedź Pawła i przybliżyć swoją osobę naszym czytelnikom?
Krystian Każyszka: Jestem przedsiębiorcą, posiadam kilka firm w kraju i za granicą. MMA czy sporty walki to jest coś, co wypływa z mojego serca. Moja przygoda z tym zaczęła się od wspierania kariery pięściarza Marcina Rekowskiego. Sam też trenowałem, sparowałem z Marcinem i połknąłem bakcyla. Sporty walki zaczęły mnie bawić. I tak cały czas, gdzieś od 10 lat jestem przy nich w tle. Robię to z pasji i obecnie nie koncentruję się na generowaniu z tego zysków. Bardziej patrzę na dobro grupy i zawodników. Chciałbym, żeby było im dobrze. Na tę chwilę mam środki i sponsorów, dzięki czemu mogę finansować ten projekt. Chciałbym podziękować za wsparcie firmie Sprints.pl Pana Roberta Landowskiego oraz Autohandlowi Olbia.
Paweł, jaką rolę Ty będziesz pełnił w tym projekcie?
PK: Angażuję się w ten projekt na całego. Już sama nazwa organizacji to połączenie marki Krystiana z moją. Obecnie nie jestem w ogóle zainteresowany pracą stricte matchmakera, ale oczywiście będę w dużej mierze odpowiedzialny za zestawienie walk i kontraktowanie zawodników. Najważniejsze, że świetnie dogadujemy się z Krystianem i mamy podobną wizję organizacji.
Jak się poznaliście z Pawłem?
KK: Trenuję parter w klubie Piranha Gdynia pod okiem Zbigniewa Tyszki i sprawia mi to niesamowitą przyjemność. Niedawno przez Zbyszka i Oskara Piechotę poznałem się z Pawłem Kowalikiem, z którym się bardzo dobrze rozumiem i mamy nadzieję, że wyjdzie coś dobrego dla wszystkich z tej współpracy, ale głównie myślimy o zawodnikach i kibicach bo dla nas oni są w tym najważniejsi.
Czy to będzie lokalny projekt czy ogólnopolski?
KK: Chcemy stworzyć produkt ogólnopolski, a może z czasem uda się z tego zrobić wyróżniającą się organizację w Europie. Na razie czeka nas masa pracy, ale mamy zapał i chęci, żeby zrobić coś fajnego.
Ile gal rocznie planujecie zorganizować?
KK: Chcemy robić 2-3 gale rocznie, ale wszystko zależy od tego, z którą telewizją się zwiążemy. Obecnie trwają rozmowy i prace nad pozyskaniem partnera telewizyjnego.
Czy na galach RWC zobaczymy same zawodowe walki?
PK: Chcemy robić coś więcej niż tylko same walki. Będziemy chcieli budować swoich zawodników, także od podstaw. To oznacza, że pod koniec rozpiski znajdą się czołowe nazwiska naszej sceny, a otwierać chcemy czymś w rodzaju prelimsów, gdzie znajdą się 2-3 walki semi-pro.
W jakiej wielkości obiekty celujecie?
PK: Nie będziemy się rzucać na wielkie hale, bo trzeba rozsądnie mierzyć siły na zamiary. Mam nadzieję, że hale będą rosły razem z RWC, ale obaj wiemy jak ciężka praca nas czeka od samego początku. Mnie doświadczenie nauczyło najadać się małą łyżeczką.
Będziecie kontraktować tylko Polaków, czy również zawodników zagranicznych?
PK: Jesteśmy w Polsce i będziemy się opierać na naszych zawodnikach. Mamy jednak plany odnośnie zawodników, dla których będziemy ściągać zagranicznych rywali.
Ile walk kibice będą oglądać na waszych galach?
PK: Chcialbym 8-10 walk. Moim zdaniem to optymalna ilość na gali. Musimy myśleć o kibicach. Nie możemy serwować ani 7-godzinnych maratonów ani mikrogal na których jest 5 walk.
Rozmawiał Mariusz Olkiewicz
Zobacz także: Paweł Kowalik o przyszłości swoich zawodników i tematach tabu polskiego MMA [WYWIAD]