W dzisiejszym programie The MMA Hour Rose Namajunas opowiedziała, jak wiele kosztowało ją utrzymanie maski spokoju podczas spotkań z Joanną Jędrzejczyk w trakcie tygodnia medialnego przed UFC 217.
Wszyscy wiedzą, jak trudną przeciwniczką jest Joanna Jędrzejczyk (14-1) i jak ostro pogrywa z rywalkami przed walką. Rose Namajunas (7-3) była przygotowana na to, że może usłyszeć wiele przykrych słów i postanowiła nie dać się sprowokować za wszelką cenę.
Podczas dzisiejszej rozmowy z Arielem Helwani Rose przyznała, jak wiele nerwów i emocji kosztował ją ostatni okres przed walką na gali w Madison Square Garden:
To była mentalna wojna. Pokonałam ją w jej własnej grze. Myślę, że za każdym razem, gdy nie dostawała ode mnie nic, potrzebowała tego bardziej. Ona potrzebuje, aby ktoś jej odpowiadał tym samym. Ja po prostu tego nie robiłam i zawzięłam się w tym. To z pewnością kosztowało mnie wiele powściągliwości i wiele samokontroli. Wiele mnie to kosztowało. Ale wiedziałaM, że muszę tak robić. Wiedziałam, że jedynym sposobem na pokonanie jej będzie storpedowanie jej gry mentalnej.
Podczas intensywnego faceoff’u po ceremonii ważenia, gdy Rose nie reagowała na zaczepki Jędrzejczyk, tylko powtarzała na głos modlitwę „Ojcze nasz”, Polka udzieliła emocjonalnego wywiadu Joe Roganowi i wspomniała, że nadchodzi „Boogey woman”, aby ukraść duszę Rose. Amerykanka skomentowała to następująco:
Poczułam w tym momencie coś na kształt smutku. Jakby ona starała się aż za bardzo. Niemal poczułam, że mi jej żal. Nie wiem, to było dziwne. Trudno to wytłumaczyć.
Zapytana o to, co czuła po wygranej nad Joanną, Rose odpowiedziała:
Poczułam, jakby w końcu zwyciężyło dobro. Poczuła, że żyliśmy jakby w ciemnych czasach przez te ostatnie parę lat, i że zawsze będzie dobro i zło. Ludzie czasem potrzebują czarnego charakteru. To czyni historię ciekawszą. Ludzie lubią się odnosić do takich historii. Kochają Rocky’ego, kochają underdog’ów. I to się właśnie stało.
źródło: MMAFighting.com