Devin Clark jest mocno zmotywowany przed sobotnią konfrontacją z Polakiem. Obaj panowie mają coś do udowodnienia po ostatnich porażkach.
11 lutego podczas gali UFC Vegas 86 Marcin Prachnio (16-7) skrzyżuje rękawice z Devinem Clarkiem (14-8). Dla obu zawodników będzie to szansa do rehabilitacji po ostatnich bojach, w których musieli uznać wyższość swoich przeciwników. Marcin został poddany w trzeciej rundzie przez Vitora Petrino, Amerykanin zaś w drugiej – przez Kennedy’ego Nzechukwu. Wojownik z Warszawy dla największej organizacji MMA na świecie stoczył dotychczas osiem walk, z których wygrał tylko trzy. Sobotnia batalia może więc okazać się jego „być albo nie być” pod sztandarem lidera w branży.
„Brown Bear” jest w nieco lepszej sytuacji, gdyż jego bilans w UFC to 8-8. Nadchodzące starcie będzie ostatnim w ramach obowiązującego kontraktu. 33-latek nie walczył od maja 2023 roku i jest bardzo zmotywowany by pozostać w szeregach federacji Dany White’a.
Miałem walczyć jesienią, ale zamiast tego pojehałem z rodziną do Disneylandu. To była dobra decyzja. Potrzebowałem krótkiej przerwy, żeby się zregenerować, przewartościować pewne sprawy i stać się lepszym. Oczywiście ostatnia walka nie poszła po mojej myśli. (…) Teraz czuję się gotowy i zobaczymy co przyniesie 2024 rok. Chciałbym podpisać nowy kontrakt, wygrać jakieś starcia, ugruntować swoją pozycję a nie być tylko gatekeeperem. To moja czwarta walka w kontrakcie i nie mam żadnych gwarancji, więc jestem w dobrym miejscu, żeby wywalczyć nowy kontrakt i nadal walczyć w UFC. (…) Zdecydowanie to moja ręka powędruje w górę. Nieważne czy to będzie nokaut czy dobra decyzja, to będzie zdecydowanie dominacja. Agresja i piekielna walka, fani będą pod wrażeniem.
– powiedział Clark w programie Just Scrap Radio.
Zobacz także: Strickland bezlitosny dla amatora podczas sparingu [WIDEO]
Czy Marcin zdoła pokonać bojowo nastawionego rywala i utrzymać się w szeregach światowego hegemona ?
Źródło: Bjpenn.com Fot.: Instagram / Prachnio_fans, Instagram / Devin Clark