Już 18 maja, podczas gali KSW 49, która odbędzie się w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie dojdzie do rewanżu między Scottem Askhamem (17-4) a Michałem Materlą (27-6). Stawką tego pojedynku będzie wakujący pas mistrzowski kategorii średniej.
Obaj zawodnicy spotkali się po raz pierwszy w co-main evencie gali KSW 42, która odbyła się w łódzkiej Atlas Arenie. Debiutujący wówczas w polskiej organizacji Anglik, bardzo szybko rozprawił się ze szczecińskim Berserkerem za sprawą kopnięć na wątrobę.
Po walce, Scott usiłował wzywać do obrony pasa jego ówczesnego posiadacza – emerytowanego już Mameda Khalidova, ale ten skupiony był wtedy na rewanżu z Tomaszem Narkunem i finalnie zdecydował się posiadane przez siebie trofeum kategorii średniej zwakować. Wobec takiego obrotu spraw, władze organizacji KSW natychmiast wpadły na pomysł zorganizowania turnieju wagi średniej, w którego finale do zdobycia będzie złoto dywizji do 84 kg.
Pierwszym pojedynkiem, w odbywającym się na gali KSW 45: Return to Wembley, turnieju było starcie Scotta Askhama ze zmieniającym kategorię wagową z półciężkiej na średnią, Marcinem Wójcikiem. Walka zakończyła się już w pierwszej rundzie, po nieco ponad minucie rywalizacji. Anglik, ponownie używając middle kicków na wątrobę, zakończył bardzo szybko pojedynek z kolejnym polskim zawodnikiem.
W drugiej półfinałowej potyczce starli się Michał Materla z Damianem Janikowskim. Również ta walka nie wyszła poza pierwszą rundę, gdyż dużo bardziej doświadczony szczecinianin w nieco ponad 3 minuty rozprawił się ciosami w parterze z Damianem, a sędzia musiał przerwać pojedynek. Tym samym, zadając pierwszą porażkę w MMA polskiemu brązowemu medaliście olimpijskiemu w zapasach, wywalczył sobie możliwość rewanżu z Anglikiem oraz zdobycia pasa kategorii średniej w finale turnieju.
Przed debiutem w polskiej organizacji, Scott Askham miał okazję stoczyć 6 pojedynków dla największej organizacji MMA na świecie – UFC. Nie dosięgnął w niej jednak wyżyn, gdyż finalnie został zwolniony z kontraktu posiadając bilans 2-4. Dwie z walk przegrał co prawda niejednogłośnie w oczach sędziów, w tym jedną z polskim zawodnikiem – Krzysztofem Jotką.
Co po dwóch latach od rozstania z UFC sądzi o tej organizacji Askham?
Nie będę obmawiać UFC – nadal są na szczycie, ale ludzie zapominają o innych organizacjach. Mam ogromne możliwości po opuszczeniu UFC. Jestem wdzięczny, bo UFC się bardzo do tego przyczyniło, ale teraz jestem w świetnej pozycji.
powiedział Scott Askham w wywiadzie dla MMAJunkie.
KSW, głównie w Ameryce, jest show, które nie jest zbyt znane, choć naprawdę powinno być. Oni robią niesamowite show. Dla mnie to zdecydowanie najlepsze doświadczenie w karierze, móc walczyć w KSW.
Scott Askham mimo wszystko ubolewa nieco nad zwolnieniem z największej organizacji MMA na świecie, gdyż stało się ono po bliskich walkach, przegrywanych przez niejednogłośne decyzje. Uważa, że nie dostał odpowiednio dużo czasu, by móc się rozwinąć. Po czasie pogodził się jednak z losem i nie ma obecnie problemu z tym, że być może już nigdy nie stoczy pojedynku dla UFC.
Walczymy jednak dla pieniędzy i to jest głównym czynnikiem determinującym to, gdzie walczę. Kto złoży lepszą ofertę, tam idę walczyć. Jeśli UFC wyłoży najlepszą ofertę, wrócę do nich. Ale, jak już powiedziałem – jeśli przyjdzie mi zakończyć swoją karierę właśnie w KSW, również będę szczęśliwy.
dodał brytyjski zawodnik.
Obecnie skupiony jest jednak wyłącznie na zdobyciu tytułu mistrzowskiego wagi średniej KSW. W tym celu udał się do American Top Team, już po raz czwarty odbywając tam obóz przygotowawczy przed KSW 49. Będzie to jego pierwszy w karierze pojedynek na dystansie pięciu rund. Askham zapytany o plan na rewanżowe starcie z Materlą odpowiedział:
Oczywiście tak samo, jak zawsze: wchodzę tam, by ciosami zrobić mu dziurę w głowie. Będę próbował go bić, kopać. Jestem strikerem. Zawsze powtarzam, że mógłbym napisać na ścianie, co zamierzam zrobić w walce, a ich robota jest taka, żeby to zatrzymać.
zdradził pretendent do pasa mistrzowskiego największej polskiej organizacji MMA.
Dwie moje ostatnie walki zakończyłem kopnięciami na wątrobę, bardzo bym chciał zdobyć w tym hat-tricka. Ponownie, nie mam oporów, by to zdradzić. Wiedzą, że nadejdą kopnięcia na wątrobę. Nie oznacza to, że będą potrafili je zatrzymać.
zakończył Askham.
autor: Grzegorz Nielubiak
źródło: mmajunkie.com