“Dr. Beast” zdaje sobie sprawę z tego, co czeka go w sobotę. Jest jednak gotowy na ciężki powrót do KSW po prawie 3-letniej przerwie.
Michał Sobiech (5-1) pod skrzydłami największej polskiej organizacji MMA walczył jak dotąd tylko raz. W debiucie nie miał jednak lekkiej przeprawy, gdyż musiał zmierzyć się z Patrykiem Kaczmarczykiem. Po trzech rundach pojedynku sędziowie jednomyślnie orzekli zwycięstwo Radomianina. Sobiech od tamtej pory borykał się z kontuzjami, które nieco opóźniły rozwój jego kariery. We wrześniu 2023 roku odniósł zwycięstwo na gali Silesian MMA Challenge.
Jego najbliższym rywalem będzie Łukasz Charzewski (12-2), który również przegrał w swoim debiucie dla KSW. Znany jest przede wszystkim ze swojej dobrej kondycji i zapasów, chociaż w swoich ostatnich pojedynkach sporo korzystał ze umiejętności bokserskich – z różnym skutkiem. Michał wie już jednak, że “Harry” po porażce będzie za wszelką cenę szukał zwycięstwa i sięgnie po swoją sprawdzoną broń.
Nie zobaczymy Harrego pięściarza, nie zobaczymy Harrego strikera, nie zobaczymy Harrego kickboxera. Zobaczymy Harrego zapaśnika. Harrego wrednego i wkur*****go zapaśnika, który będzie chciał za wszelką cenę pójść w swoją dyscyplinę, w której jest najlepszy i w której na pewno jest lepszy ode mnie. Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdy będziemy robić zapasy – mam przesrane. Gdy będziemy robić MMA – zobaczymy.
Zobacz też: „O ku**a! Jadłem sushi.” – Brichta zszokowany limitem mistrzowskim
Fot.: Instagram / Michał Sobiech