Site icon InTheCage.pl

Sobiech przeżył koszmar po KSW 99: „Ta historia nie powinna się nigdy wydarzyć”

Sobiech przeżył koszmar po KSW 99: „Ta historia nie powinna się nigdy wydarzyć”

Instagram / Michał Sobiech

„Dr. Beast” zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi po październikowej gali w Gliwicach. Jego rywal przyznał, że przed walką był zarażony gronkowcem.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

19 października podczas gali KSW 99 Michał Sobiech (6-2) pokonał jednogłośną decyzją sędziów Karola Kutyłę (8-7) i odniósł pierwsze od ponad czterech latach zwycięstwo w klatce polskiego giganta. Po walce świętował sukces ze znajomymi i jak sam przyznał, czuł się bardzo dobrze. Najgorsze miało dopiero nadejść. 

Ta historia nie powinna się nigdy wydarzyć. Prawie dostałem sepsy. Miałem zgodę na usunięcie woreczka żółciowego tuż przed nosem. Zasypiałem, nie wiedząc, czy jutro się obudzę. Nie chcę mówić, że mogłem umrzeć — ale fakt jest taki, że gdybym miał więcej pecha, mogłoby mnie już tutaj nie być. Ale zacznijmy od początku.

KSW 99 i moje zwycięstwo. Widziałeś walkę? Jestem dumny z tego, co zaprezentowałem — pełna dominacja przez 3 rundy i piękna wygrana. Przed galą nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem. Robienie wagi poszło najłatwiej w moim życiu. To było naprawdę przyjemne doświadczenie. Po wygranej walce, z grupką moich najbliższych, pojechaliśmy do Bielska na małą imprezę. Oprócz spuchniętego oka nie miałem żadnych innych obrażeń. Trochę whisky, chwila w klubie, kebab na mieście, magiczne ziele, gitara i śpiewanie „Wehikułu Czasu” o 3 nad ranem u Lampiona na balkonie. Było ku*wa pięknie. Bez żadnych ciężkich melanży, dragów, potarganych filmów, hektolitrów wódki — żadnych przesadyzmów w żadną stronę. Było bardzo normalnie, radośnie i po ludzku.

Jednak dwa dni po gali, zawodnik zaczął gorączkować i tracić siły. Finalnie skończył na SOR-ze, gdzie zaopiekowano się nim, zrobił serię badań i przyjął antybiotyki.

Miałem jakieś 38,5°C, ale mówiłem sobie: „Okej, pora pocierpieć po walce i po nocnym gonieniu po mieście.” Wziąłem leki, jedne, drugie — gorączka nie spadała, byłem cały zlany potem. Bluza, w której spałem, była tak mokra, że mogłem ją prawie wykręcić. Przeżyłem jakoś noc i obudziliśmy się we wtorek. We wtorek moja Emilka miała urodziny. Miałem zaplanowane dla niej pewne atrakcje (które finalnie nie doszły do skutku, aż do dziś). Poszliśmy na późne śniadanie, mieliśmy wrócić i lecieć dalej. Siedzieliśmy w kawiarni, a ja cały czas miałem dreszcze i gorączkę. Mieliśmy wrócić na chwilę do domu, bo chciałem „na chwilę” się położyć. Skończyło się tak, że położyłem się o 15 i nie umiałem wstać. O 22:30 wstałem. (…) Lekarz Robert wytłumaczył, że muszę zostać na noc na SOR-ze, podadzą mi antybiotyki, rano poprawimy wyniki krwi i, jeśli będzie wszystko okej, mnie wypuszczą. (…) W międzyczasie przypomniałem sobie, że mój przeciwnik po walce przyznał się, że miał gronkowca, i przekazałem tę informację komuś na sali. To była środa wieczorem.

Całą historię i szczegółowy przebieg walki z chorobą opisał na swoim blogu. Dołączył również wyniki badań.

Kutyła w rozmowie z naszym reporterem, zaraz po pojedynku z Sobiechem przyznał, że był wcześniej zarażony gronkowcem i opisał objawy, z jakimi sam się zmagał. Dodał również, że nie zastosował wówczas antybiotyku, aby nie osłabiać organizmu jeszcze bardziej i nie utrudniać sobie przygotowań.

Sobiech po otrzymaniu wyników od specjalistów, nie ma już żadnych wątpliwości, że został zarażony w trakcie pojedynku. Czy jego były rywal powinien poinformować organizatorów o swoich problemach zdrowotnych przed galą? Czy organizacja mogła w jakiś sposób zapobiec takiemu obrotowi spraw?

Wyniki były dodatnie. Mój przeciwnik w trakcie walki zaraził mnie gronkowcem i paciorkowcem, przez co prawie usunięto mi niesłusznie woreczek żółciowy, prawie umarłem, straciłem tydzień życia, mnóstwo zdrowia, a moja rodzina przeżyła koszmar.Czuję się jak gówno, a moje ciało jest w tragicznym stanie od leków, zakażenia i innych czynników. A dodatkowo zniszczyłem urodziny mojej Emilce i straciłem bilet za 1,5 tys. zł (w środę mieliśmy lecieć do Hiszpanii).

Zobacz także: Pudzianowski z przesłaniem do swoich kibiców: „Role się odwróciły”

Źródło: Michalsobiech.pl. Fot. Instagram / Michał Sobiech

Exit mobile version