Dana White jest znany z tego, że nie potrafi ukryć swoich sympatii i antypatii do zawodników pracujących dla UFC. Tym razem jednak doszło do odwrotnej sytuacji: wyraz braku aprobaty okazał mu jeden z fighterów organizacji.
Mistrz wagi ciężkiej, Stipe Miocic (18-2), po udanej obronie tytułu podczas gali UFC 220 w Bostonie nie pozwolił, aby to prezydent UFC zapiął mu na biodrach pas. Zaraz po ogłoszeniu wyniku walki z Francisem Ngannou, Miocic odebrał pas z rąk Dany White’a i wręczył swojemu trenerowi, który natychmiast mu go założył.
Stipe grabs the belt from Dana White and has his coach put it on him. Love it! @stipemiocicufc @danawhite @joerogan @BrendanSchaub @eddiebravo @TimKennedyMMA @Benaskren @TWooodley @NateDiaz209 @randy_couture @dc_mma @jeffwagenheim @MarkSBader @MightyMouseUFC pic.twitter.com/aNIo2utak4
— Sophia Helwani (@SophiaHelwani) 21 stycznia 2018
Następnie w rozmowie z mediami po gali UFC 220 Stipe odniósł się do tej sytuacji w kilku słowach:
Miocic on taking the belt away from Dana White to give to his coach: “That’s my dude. That dude respects me, I respect him. End of story.”
— Ariel Helwani (@arielhelwani) 21 stycznia 2018
„To mój człowiek. On mnie szanuje. Ja szanuję jego. Koniec historii.”
Choć Stipe nie zaatakował bezpośrednio prezydenta UFC to nie od dziś wiadomo, że zawodnik ma uzasadnione pretensje zarówno do organizacji, jak i jej frontmana za okazywany brak szacunku i pomijanie jego osoby w szeroko rozumianej promocji. Dodatkowo zauważalne mocno były w mediach działania organizacji propagujące postać pretendenta do pasa wagi ciężkiej, Francisa Ngannou, przed walką na UFC 220 w Bostonie, co mogło spotęgować w Miocicu poczucie odsunięcia na dalszy plan.
źródło: Twitter