Po piętnastu minutach ostrej przeprawy Szymon Herrmann wyszedł z klatki jako zwycięzca – choć pierwsza runda wyglądała jak początek katastrofy. Sam jednak twierdzi, że od początku miał wszystko pod kontrolą. Po walce nie ukrywał: chce pasa Babilonu i jest gotowy na pięć rund.
W rozmowie po zwycięstwie Szymon Herrmann przyznał, że liczył na dłuższy dystans i był gotów na pełne pięć rund. Nadal czuł zapas energii:
Dałbym radę dalej to poprowadzić. Było ciężko, ale będę na to gotowy i teraz też jestem gotowy, żeby stoczyć dwie kolejne rundy.
Choć pierwsza odsłona wyglądała dramatycznie, on sam twierdzi, że nie panikował:
Chłopaki, spokojnie, jestem tu, nic się nie dzieje. Wiedziałem, że to jest pierwsza runda, przede mną jeszcze dziesięć minut. Uczę się na własnych błędach.
Herrmann zdradził, że mimo wyraźnej przewagi rywala w stójce, zdecydował się podjąć ryzyko, czego trener miał mu surowo zabronić:
Ogólnie pewnie będzie zj**a trenera, bo od początku była mowa: w nogi i umęczamy. A ja jednak poszedłem w jego grę, nadziałem się, ale nie spanikowałem i wyszło na moje.
Zawodnik podkreślił, że największym zaskoczeniem było to, jak długo rywal utrzymał tempo:
Patrzę – chłopak nie słabnie. Na poprzednich walkach łapał tlen już od połowy pierwszej rundy.
Moment przełamania nastąpił, gdy przeciwnik po sprowadzeniu nie próbował wracać do stójki:
Normalnie stójkowicz chciałby wstawać. On po prostu został. Mówię: okej, młotek od dołu – jęknął. Nie mogłem tego nie wykorzystać.
Herrmann przyznał także, że walczył z problemami zdrowotnymi, które jeszcze niedawno mogły całkowicie wykluczyć go z występu:
Cały czas was widzę jakbyście mi rozciągnęli foliówkę przed oczami. Tydzień temu byłem u lekarza, przepisał mi inne krople i z dnia na dzień się poprawiło. Było mi szkoda rywala – leci ze Szwecji, przygotował się. Nie chciałem odwoływać.
Nie zabrakło również wątku finansowego – Herrmann nie ukrywa, że po serii zwycięstw oczekuje większych możliwości:
Wygrałem sześć walk, pięć w tej organizacji. Mocne bitki, fajnie się to ogląda – ale w kieszeni nic nie rośnie. Chcę tej walki o pas. Bez pieniędzy nie mógłbym robić tego, co robię.
Zapytany o plany, pozostawił furtkę otwartą, choć marzenia ma jasne:
Chłopak z małej wioski może osiągnąć wiele. PAS otwiera drzwi. Na co celuję? Porozmawiam, jak będą karty na stole.
Herrmann zażartował również z opinii, że ma „aparycję gbura”, ale – jak twierdzi – zyskuje przy bliższym poznaniu. Walka o pas Babilonu? Celuje w przełom pierwszego i drugiego kwartału 2026 roku. „Ares”, are you ready?
Więcej w wywiadzie dla mediów po gali:
