Już w najbliższy weekend miejsce będzie miało kolejne wydarzenie największej, polskiej organizacji – KSW. 63. edycja zwieńczona będzie przez pojedynek w kategorii półśredniej, gdzie tamtejszego czempiona – Roberto Soldica – z tronu spróbuje strącić czeski fighter, Patrik Kincl. „To będzie jedna z moich najtrudniejszych walk” – mówi o tym starciu „Robocop”.
Roberto Soldic (18-3) zdążył już udowodnić swoją sportową wartość. Do okrągłej klatki wchodził siedmiokrotnie, z czego arenę z tarczą opuszczał aż szcześć razy. Jedynym, który był w stanie znaleźć tam na niego sposób, to występujący pod flagą RPA, Dricus Du Plessis (16-2). Chorwat zdążył mu się jednak odpłacić, gdy zaledwie sześć miesięcy później posłał go na deski. Od dawna kreowany jest na gwiazdę i pojawiały się już nawet pogłoski, dotyczące jego potencjalnej batalii z legendą organizacji, Mamedem Khalidovem (35-7-2). Zanim jednak miałoby do tego dojść, najpierw czeka na niego wyzwanie, w postaci Czecha, Patrika Kincla (24-9). Jak się na nie zapatruje?
Tak, na pewno to będzie jedna z moich najtrudniejszych walk. Z pewnością jest bardzo zmotywowany. Dla niego będzie to spore wyzwanie. Wiem, że jeśli mierzy się o tytuł, to zawsze jest ta motywacja. Na pewno da z siebie wszystko. To będzie dobre starcie, ale jestem na nie gotowy. Potrafi przyjąć sporo ciosów, natomaist na to też mam pewien plan.
32-letni Kincl póki co pod szyldem KSW zameldował się dwukrotnie. Po raz pierwszy doszło do tego pod koniec minionego roku, gdy krzyżując rękawice z Tomaszem Drwalem (22-6-1), odprawił go ciosem już w inauguracyjnej odsłonie. Następnie rozbił jeszcze przed czasem zwycięzcę pierwszej edycji programu „Tylko Jeden”, Tomasza Romanowskiego (13-8), czym w oczach przedstawicieli, zasłużył na batalię o najwyższe laury.
Zobacz także: KSW 63: Soldic vs. Kincl – karta walk. Gdzie i jak oglądać?