Carlos Prates wszedł do czołówki wagi półśredniej z hukiem, kończąc Leona Edwardsa brutalnym nokautem na UFC 322. W rozmowie w The Ariel Helwani Show Brazylijczyk opowiedział o kulisach tej walki, relacji z Islamem Makhaczevem i realnych szansach na title shota. A jego komentarze – jak zwykle – poszły prosto z mostu, bez owijania w bawełnę.
Carlos Prates wrócił już do treningów, choć przyznaje, że „Życie jest teraz piękne” po wygranej w Madison Square Garden. Pierwszy raz był w Nowym Jorku – i jak mówi, „chętnie wróci tam choćby jutro”.
W starciu z Leonem Edwardsem zachował pełen spokój, nawet gdy były mistrz miał mu zajść za plecy.
Ćwiczę parter więcej niż stójkę. Pracuję z Caio Borralho, który jest o wiele cięższy i dużo lepszy w grapplingu. Dlatego byłem spokojny. Wiedziałem, że Leon nie chce mnie poddać – musiałem tylko zmusić jego nogi do zmęczenia, aż puści pozycję.
– wyjaśnił.
Nie zaskoczył go też plan Anglika.
Spodziewałem się obaleń. Nikt nie chce się ze mną bić w stójce. On przyszedł po bezpieczne zwycięstwo, bo miał dwie porażki. Ale to nie wystarczyło.
– stwierdził.
Moment nokautu? Prates zapamięta go na długo.
Zobaczyłem Alexa Pereirę przy klatce i pokazałem mu znak. Byłem po prostu szczęśliwy – ciężko trenowałem, czasem robiłem trzy treningi dziennie. A potem nokaut… i już myślę o kolejnej walce.
Brazylijczyk potwierdził też, że po walce próbował wejść do oktagonu, by zrobić face-off ze zwycięzcą walki Makhachev vs. Della Maddalena. Dana White mu jednak odmówił.
Powiedział, że nie chce przeszkadzać mistrzowi i zabierać mu chwili chwały. I że jeszcze nie wiadomo, kto pierwszy dostanie walkę o pas.
– przyznał.
Co ciekawe, Prates w ogóle nie był zaskoczony dominacją Islama nad JDM.
Byłem pewny, że jeśli Islam zdobędzie obalenie, to albo go skończy, albo będzie go trzymał 25 minut. Zrobił swoją robotę, a JDM nie potrafił wstawać.
– ocenił.
A relacja z mistrzem? Zaskakująco pozytywna.
Islam to fajny gość. Zawsze mówi mi ‘cześć’, podaje rękę. Mam do niego szacunek. Dwóch facetów, robota, tyle. Żadnego powodu, by się nie szanować.
– powiedział Prates.
O walce Michael Morales – Sean Brady również miał jasne zdanie.
Morales jest dużo większy. Wiedziałem, że będzie noc pełna problemów dla Brady’ego.
Prates zapewnia, że rozumie medialną siłę Iana Machado Garry’ego, ale uważa, że kibice chcą czegoś innego.
Ian wygrał decyzją. Ludzi to nie kręci. A ja kończę walki. Gdyby zapytać ludzi, woleliby zobaczyć mnie z Makhachevem. To nie moja wina, że nokautuję rywali.
– przekonywał.
Czy wierzy, że może dostać walkę o pas?
Tak, myślę, że mogę. Ale jeśli nie, to mogę walczyć z JDM, a potem iść po pas.
Pojawił się również temat Shavkata Rakhmonova.
Jeśli nie zawalczy o pas, to mogę walczyć z każdym – Morales, JDM, Shavkat. Ja nie odrzucam walk.
– zapewnił Brazylijczyk.
Zaskoczeniem było natomiast jego wskazanie „największego półśredniego w historii”.
Kamaru Usman. Lubię jego styl. GSP jest czasem nudny, za dużo zapasów. Wolę Kamaru.
– powiedział, wywołując u Helwaniego szczery szok.
A jak wyglądałby jego pojedynek z Makhachevem?
Bardzo prosto. Ja próbuję go znokautować, on próbuje mnie obalać, a ja wstaję i dalej go ranię. Zero sekretów.
– podsumował.
Prates chce walczyć po lutym – najpierw Nowy Rok, potem karnawał.
Muszę świętować. Ale trenuję cały czas. Wrócę w pierwszej połowie roku.
– zapowiedział.
Zobacz także: Islam Makhachev odpowiada na wyzwanie Garry’ego. „Rakhmonov nie może siedzieć rok i liczyć na titleshota”
źródło: The Ariel Helwani Show (YouTube)
