Po porażce Jacka Delli Maddaleny z Islamem Makhachevem w UFC 322 pojawiły się pytania, czy Australijczyk wszedł do walki z urazem. Jego trener Ben Vickers w końcu zabrał głos – i zrobił to w bardzo jednoznaczny sposób. Zero tłumaczeń, zero usprawiedliwień, tylko chłodna analiza błędów.
Odbierz nawet 300 zł NA START – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Jack Della Maddalena miał trudny wieczór w Madison Square Garden. 19 minut kontroli ze strony Islama Makhacheva odbiło się nie tylko na przebiegu walki, ale i na twarzy Australijczyka – grymas bólu wywołał falę spekulacji o możliwym urazie.
Jego trener Ben Vickers uciął jednak te dyskusje w rozmowie z Submission Radio. Nie potwierdził kontuzji, ale też jej nie wykluczył – i podkreślił jedno: jeśli wchodzisz do klatki, bierzesz pełną odpowiedzialność.
Kiedy podejmujesz decyzję, że walczysz, nie ma znaczenia, co jest z tobą nie tak – jeśli cokolwiek było. Nie potwierdzimy ani nie zaprzeczymy. Gdy zaakceptowaliśmy walkę, wierzyliśmy, że Jack może ją wygrać. I tyle. Żadnych wymówek. Nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, żeby załatwić sprawę.
Vickers przyznał jedynie, że kopnięcia na łydkę od Makhacheva mocno zaburzyły plan taktyczny Australijczyka – szczególnie jeśli chodzi o zmianę pozycji.
Plan zakładał większy dystans i częstsze zmiany pozycji. Ale kiedy noga prowadząca zostaje naruszona wcześnie, ogranicza to cały schemat. Trzeba im oddać – byli świetnie przygotowani. Wyraźnie obejrzeli mnóstwo taśm i znaleźli odpowiedzi na naszą obronę głową i rękami, choćby przy tych wysokich kopnięciach.
Wniosek? Ekipa Delli Maddaleny nie szuka winnych – poza sobą. Liczy się lekcja i przygotowania do kolejnego kroku.
Zobacz także: Jack Della Maddalena komentuje porażkę z Islamem Makhachevem na UFC 322
źródło: Submission Radio | foto: Instagram / Jack Della Maddalena
