W miniony weekend doszło do konfrontacji na szczycie królewskiej kategorii w UFC. Galę z numerem 260 zwieńczył pojedynek Stipe Miocica z Francisem Ngannou. Amerykanin – na swoje nieszczęście – boleśnie przekonał się o nieprawdopodobnej sile „Predatora”, zostając ciężko znokautowanym w drugiej rundzie.
Zobacz także: UFC 260: Francis Ngannou potwornie ciężko znokautował Miocica i został nowym mistrzem! [WIDEO]
Stipe Miocic (20-4) po chwili nieobecności w przestrzeni internetowej postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi tego starcia w mediach społecznościowych. Najważniejsze, co wynika z tego wpisu, to to, iż z jego zdrowiem wszystko jest w porządku. Odwołuje się w nim również do kibiców, dziękując za okazane wsparcie.
„Przede wszystkim nic mi nie jest. Wiem, że ten upadek nie był najpiękniejszy, ale byłem nieprzytomny, więc to się zdarza 😂
Do moich przyjaciołów, fanów oraz rodziny rodziny, zwłaszcza Chorwacji i Cleveland…
Kocham was i przepraszam. Nienawidzę was zawodzić. Do zespołu – dziękuję. Wiem, że odczuwacie każdą porażkę tak samo, jak ja. Zwyciężamy jako rodzina i tak samo przegrywamy. Porażki nie są przyjemne, zawsze się je odczuwa, ale to część tego biznesu. Nie da się zawsze zwyciężać i ważne, by to zrozumieć, bo to część zarówno sportu, jak i życia. Nie zapominajcie, że Bóg zawsze doprowadzi was do miejsca, w którym w danym momencie powinnyście być. Nie można skupiać się na tym, co mogło się zrobić lepiej, tylko wyciągnąć z tego lekcję, by następnym razem być lepiej przygotowanym. Niestety, nie zrealizowałem swojego planu. Czułem się świetnie wychodząc do drugiej rundy, zaczynało wszystko być po mojej myśli. Rywal był bardzo zdyszany, a ja za mocno się podpaliłem i zapomniałem o obronie. To nie była dobra postawa do przyjęcia ciosu. Zobaczył szansę i wykorzystał ją tak, jak każdy dobry sportowiec by to zrobił. To był mój błąd – akceptuję go, jednak już nigdy się nie powtórzy. Na koniec chciałbym pogratulować Francisowi Ngannou i jego drużynie. To było zasłużone zwycięstwo. Sobotnia noc należała do ciebie – ciesz się z tego! Teraz będę rozkoszował się przerwą, spędzę trochę czasu z rodziną i w lecie powitam na świecie swojego syna. Jesteśmy w kontakcie, niech Bóg was błogosławi.”
Na ten moment UFC posiada trzech mistrzów pochodzących z Afryki. Uśmiech sam pojawiał się na twarzy, widząc, jak na triumf Francisa Ngannou (16-3) zareagowali mieszkańcy Batie – jego rodzinnej miejscowości. W dywizji ciężkiej występuje wielu znakomitych zawodników, więc póki co oficjalnie nie wiadomo, z kim przyjdzie mierzyć się Kameruńczykowi podczas pierwszej obrony pasa.
Źródło: Instagram/Stipe Miocic