Tyron Woodley po raz kolejny obronił pas, w stylu który z pewnością przyniesie mu kolejnych hejterów, gdyż pojedynek nie należał do najlepszych.
Pierwsza runda to kilka nieporadnych prób obaleń ze strony Maii. Woodley bez żadnego problemu wybraniał każdą z prób. W stójce nie działo się za wiele, Amerykanin trafił kilka razy, jednak nie były to ciosy które mogły zagrozić Brazylijczykowi.
Kolejne rundy to metodyczne obijanie Brazylijczyka który próbował raz na jakiś czas obalać, bez skutku. W sumie Woodley zatrzymał 21 (!) prób obaleń. Ani razu nie leżał na macie. Pojedynek nie porwał, zakończył się jednogłośną decyzja sędziów 50-45, 2x 49-46. Najciekawsze w walce były obrazki, kiedy kibice włączyli telefony i krzyczeli „Bo-ring”.