Powiedzieć, że postać Conora McGregora budzi emocje, to jak nie powiedzieć nic! Tak samo się dzieje i tym razem, gdy szalony Irlandczyk ma wejść ponownie do klatki z Dustinem Poirierem. Main event UFC 264 zapowiada się imponująco, a bukmacherzy są w kropce… kto faworytem, skoro w poprzednich starciach mamy bilans 1-1, a obaj zawodnicy potrafią zaskakiwać? Zapraszamy na nasze typowanie karty głównej sobotniej gali z małym bonusem: analizą potencjalnego przebiegu starcia byłego mistrza KSW, Dricusa Du Plessisa z Trevinem Gilesem.
Dustin Poirier vs. Conor McGregor
Grzegorz: W main evencie gali UFC 264 dojdzie do zwieńczenia trylogii pomiędzy Dustinem Poirierem a Conorem McGregorem. Zawodnicy do tej pory mieli okazję dwukrotnie się ze sobą mierzyć, co ciekawe – obaj wzajemnie zadali sobie pierwsze porażki przez nokaut w MMA. Pomimo, iż przed drugą walką dość wyraźnie typowałem zwycięstwo McGregora, tak drugi pojedynek mocno zmienił moje postrzeganie o obu zawodnikach.
Przede wszystkim, Dustin ruszył z serią ciosów dopiero jak miał ku temu odpowiednią okazję, naruszając „Notoriousa” pod siatką, natomiast Irlandczyk wyraźnie stracił smykałkę do kontr i celność i choć ciągle wywierał presję, sporo jego uderzeń pruło powietrze. Pomimo, że pierwszą rundę w drugiej walce na kartach sędziowskich wygrał McGregor, Poirier odnotował w niej więcej sukcesów, które przełożyły się na końcowy wynik. Bardzo dobrym pomysłem ze strony Amerykanina było poszukanie sprowadzenia na początku walki, które dało Conorowi do myślenia, że „Diament” może w każdej chwili zrobić to ponownie, przez co były podwójny mistrz UFC stracił nieco luzu w stójce. Drugim istotnym elementem były niskie kopnięcia, które bardzo ograniczyły mobilność McGregora. Co ciekawe, Dustin korzystał z nich już w pierwszej walce z Conorem, która odbyła się w 2014 roku.
Z racji na krótki okres pomiędzy rewanżem a trylogią, śmiem twierdzić, że Irlandczykowi będzie bardzo ciężko wprowadzić wystarczające zmiany, aby zmienić wynik rywalizacji z Poirierem. Amerykanin ponownie będzie okopywał nogę wykroczną rywala, na co ten zapewne się przygotuje, pytanie jednak czy nie wpłynie to negatywnie na ofensywne akcje „Notoriousa”. Nie wykluczam także, że Poirier kolejny raz sprowadzi walkę do parteru i choć niewiele był tam w stanie zdziałać – jak już wspomniałem, dał rywalowi do myślenia, żeby być czujnym na ewentualne ponowne próby obaleń. Ciężko jest oczywiście wykluczyć scenariusz wedle którego to McGregor wygra, choć drugi pojedynek pokazał, że po zmianie dywizji wagowej na wyższą, Irlandczyk stracił sporo atutów, jak chociażby siła ciosu, która może nigdy piorunująca nie była, natomiast był w stanie po idealnym trafieniu posyłać rywali na deski. W walce z Poirierem, po zadaniu mocnego i celnego ciosu, Dustin nawet się nie zachwiał, co pokazuje, że McGregor naprawdę będzie miał bardzo twardy orzech do zgryzienia.
Im dalej walka będzie się rozkręcała, tym szanse byłego tymczasowego mistrza kategorii lekkiej będą wzrastać. Conor największe szanse ma na początku pojedynku, o czym powiedział nawet sam „Diament”, gdyż ten z minuty na minutę rozkręca się coraz bardziej. Irlandczyk na pewno mocno ruszy do ataku od pierwszych sekund, choć Poirier raczej będzie na to przygotowany. Przeczuwam, że tym razem pojedynek potrwa nieco dłużej, jednak rezultat się nie zmieni i – moim zdaniem, Dustin po sprawnym mieszaniu płaszczyzn walki i uderzeń na różnych poziomach, ponownie rozpuści ręce, kumulacją ciosów i zmęczenia posyłając McGregora na deski i zmieniając stan rywalizacji na 2-1. Mój typ: Dustin Poirier przez TKO w czwartej rundzie.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Poirier: 1.82
McGregor: 1.99
Gilbert Burns vs. Stephen Thompson
Filip: Pojedynek Gilberta Burnsa ze Stephenem Thompsonem, to starcie na szczycie dywizji do 170 funtów. Obaj zawodnicy mają na celowniku pas mistrzowski, choć „Durinho” już miał szansę na jego zdobycie, ale wówczas Kamaru Usman okazał się przeszkodzą nie do przejścia. W tym starciu faworytem według Fortuny jest „Wonderboy” i przyznam, że się z tym zgadzam. Walka z Usmanem pokazała, że jeśli przeciwnik Burnsa dysponuje większym zasięgiem i potrafi z niego korzystać, to może napsuć Brazylijczykowi sporo krwi. Oczywiście Gilbert dobrze skraca dystans i miota mocnymi sierpami, ale Thompson jest dużo sprawniejszy od Usmana, jeżeli chodzi o poruszanie nie nogach. Do tego szeroki wachlarz technik stójkowych, umiejętność korzystania z zasięgu i dobre fight iq Amerykanina dają podstawy myśleć, że w stójce przewagę będzie miał Thompson. A co, jeśli walka trafi do parteru? Tam piekielnie niebezpieczny jest „Durinho” i na to musi uważać 38-latek z Kalifornii. Natomiast niełatwo jest obalić Thompsona i to również będzie stanowiło problem dla zawodnika z Brazylii.
Reasumując: Burns rozpocznie pojedynek agresywnie i nie będzie napierał na swojego rywala, szukając mocnego ciosu i ewentualnej luki na obalenie. Natomiast, jeśli Thompson nie zatracił swoich najlepszych atutów, to będzie w stanie kontrować napierającego rywala, a dobrą pracą nóg zbuduje sobie bezpieczną przestrzeń, w której rywal nie będzie mógł doprowadzić do obalenia. Po trzech rundach sędziowie wskażą zwycięzcę. Mój typ: Stephen Thompson decyzją.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Burns: 2.24
Thompson: 1.65
Tai Tuivasa vs. Greg Hardy
Michał: Nigdy nie byłem fanem Grega Hardy’ego. Nie robiły na mnie wrażenia próby budowania go na gwiazdę wagi ciężkiej przez UFC. Po serii wygranych z ogonem królewskiej dywizji Hardy przyjął propozycję walki z Alexandrem Volkovem. Rosjanin oczywiście wygrał, jednak nie była to jednostronna walka. Wyzwaniem dla Grega w kolejnej walce miał być nasz Marcin Tybura. Testu tego Amerykanin oczywiście nie zdał, padając w drugiej rundzie.
Natomiast start Tuivasy w UFC był imponujący. Dwa szybkie nokauty i wygrana nad Andreiem Arlovskim. Jednak później przyszły rozczarowania: walki z Dos Santosem, Ivanovem, Spivakiem. Trzy porażki, które wyrzuciły „Bam Bama” z organizacji. Na kolejną szansę czekał rok i wykorzystał ją. Po powrocie wygrał najpierw ze Stefanem Struve, a ostatnio z debiutującym w UFC Harrym Hunsuckerem.
Hardy swoje pojedynki otwiera mocno, nie zawsze dobrze rozkładając siły na pełen dystans. To właśnie w pierwszej rundzie Amerykanin jest najgroźniejszy. Aa trzeba pamiętać, że Tuivasa doznał porażki przez nokaut raz, z rąk legendarnego Juniora Dos Santosa. Australijczyk posiada mocną szczękę, potrafi wiele przyjąć. Obaj panowie lubują się w walce na pięści, a ich zapasy oraz parter nie stoją na zbyt wysokim poziomie. W stójce większy wachlarz umiejętności posiada Tuivasa (arsenał kopnięć powinien być jego dużą przewagą). Jeśli umiejętnie ucieknie od ataków Hardego, to powinien po pojedynku pić z buta, jak ma w zwyczaju, celebrując zwycięstwa. Mój typ: wygrana Tuivasy decyzją.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Tuivasa: 1.67
Hardy: 2.20
Irene Aldana vs. Yana Kunitskaya
Michał: Starcie w czołówce kobiecej dywizji koguciej. Aldana wraca do oktagonu po porażce z Holly Holm. Kunitskaya z kolei, przystępuje do tego pojedynku, zbudowana dwoma zwycięstwami. Obie panie mają na rozkładzie wspólną rywalkę, mianowicie Ketlen Vieira. Rosjanka pokonała ją decyzją, a Meksykanka znokautowała ją już w pierwszej rundzie. ZarównoAldana, jak i Kunitskaya najlepiej czują się w stójce i najczęściej tam toczą swoje pojedynki. Jeśli chodzi o parter – tam lepsza jest Aldana, która zapewne poszuka tego elementu walki, jeśli stójkowa batalia nie będzie szła po jej myśli. Dodatkowo to Irene będzie górowała warunkami fizycznymi nad popularną „Foxy”. Meksykanka powinna w stójce wywierać presję, kontrolować i dystansować, a gdy Kunitskaya skróci dystans, nie powinna mieć kłopotów z obalaniem. Mój typ: wygrana Aldany decyzją sędziów.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Aldana: 1.75
Kunitskaya: 2.08
Sean O’Malley vs. Kris Moutinho
Filip: Telenowela pod tytułem „Rywal Seana O’Malleya na UFC 264” zakończyła się na dwa tygodnie przed galą. Rywalem „Sugara” będzie debiutujący w UFC Kris Moutinho. Nie obyło się bez kontrowersji przy okazji tego zestawienia, a to dlatego, że swoją gotowość zgłaszali inni, lepsi zawodnicy, a jednak wybór padł na debiutanta. Ricky Simon wręcz zarzucał wprost, że to sprytna zagrywka ze strony O’Malleya, który niby zaakceptował pojedynek z nim, a później dostaje dużo łatwiejszą walkę z debiutantem. Czy, aby na pewno łatwiejszą?
Otóż z tym trudno się nie zgodzić: „Sugar” w pełni przygotowań, piekielnie niebezpieczny, z dużo lepszym zasięgiem i niebanalną stójką rozbije debiutującego Moutinho, który będzie chciał zapewne sprowadzać walkę do parteru, bo to jedyne wyjście, ale jakoś nie widzę opcji, aby udało mu się obalić O’Malleya, a nawet jeśli, to zbyt długo go tam nie utrzyma. Może jeszcze próbować okopać nogi rywala i sprawdzić, czy teoria o słabych kończynach dolnych „Sugara” jest prawdziwa, ale wówczas nadzieje się na któryś z kontrujących długich prostych, a to nie będzie oznaczało dla niego nic dobrego… Ogromnym faworytem jest Sean O’Malley i nie ma sensu z tym polemizować. Mój typ: Sean O’Malley przez TKO.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
O’Malley: 1.10
Moutinho: 6.97
Trevin Giles vs. Dricus Du Plessis
Grzegorz: Dricus Du Plessis w drugim występie dla amerykańskiej organizacji podejmie Trevina Gilesa. Na papierze obaj zawodnicy mają odpowiednie atuty, aby wygrać tę walkę. Co ciekawe, obie walki Giles przegrał przez duszenie gilotynowe, a Du Plessis pięć z piętnastu wygranych odniósł właśnie tą techniką. Stylistycznie, przewagę w stójce powinien mieć Trevin. Du Plessis w początkowej fazie walki jest mocno spięty, a gdy dołożymy do tego jego bojaźliwość przed przyjmowaniem ciosów (paniczne cofanie się i chowanie za podwójną gardą), to gdy tylko Amerykanin wykorzysta odpowiedni moment, może rozstrzygnąć starcie bardzo szybko na swoją korzyść. Sporym problemem Gilesa jest jednak podejmowanie wielu nieprzemyślanych decyzji w walkach. Zawodnik ten ma tendencję do np. sprowadzenia walki, którą wygrywa w stójce i wpadnięcia w gilotynę na niecałą minutę przed końcem starcia. Jeśli taki błąd popełni w walce ze „Stillknocksem”, Dricus błąd ten na pewno wykorzysta i udusi oponenta.
Du Plessis powinien przede wszystkim skupić się na wyprowadzaniu niskich kopnięć, ale nie seriami, jak to robił w swoim debiucie, tylko najlepiej mieszając je z kombinacjami bokserskimi. Uważam jednak, że Afrykaner największe szanse będzie miał w płaszczyźnie parterowej, do której powinien szybko dążyć w tym pojedynku. Siłowo będzie na pewno w stanie sprowadzać rywala, pytanie jak długo go utrzyma w dominującej pozycji oraz jak dużo ofensywnych akcji będzie w stanie wyprowadzić, gdyż Giles do najłatwiejszych do ustabilizowania na pewno nie należy. Kondycyjnie, przeważać nieznacznie powinien Amerykanin i jeśli walka będzie trwać dłużej, będzie miał większe szanse na zwycięstwo. Co ciekawe, Du Plessis jeszcze nigdy nie słyszał w klatce werdyktu sędziowskiego, gdyż wszystkie jego pojedynki rozstrzygały się przed czasem. Podsumowując, uważam, że Giles będzie starał się utrzymywać walkę na nogach jak najdłużej, tam metodycznie rozbijając Dricusa. Afrykaner poszuka sprowadzeń i nie wykluczam, że wygra co najmniej jedną rundę na kartach sędziowskich, jednak sprawny boksersko Amerykanin znajdzie lukę w gardzie przeciwnika i mieszając płaszczyzny ciosów, ustrzeli w końcowej fazie walki Du Plessisa, wygrywając przez TKO. Mój typ: Trevin Giles przez TKO w trzeciej rundzie.
Już tradycyjnie Fortuna przygotowała najszerszą na rynku ofertę zakładów na UFC, w tym ponad 20 podgier do każdej z walk, blisko 30 zakładów specjalnych dotyczących pojedynku Poirier – McGregor oraz Eksperta+, gdzie za poprawne wytypowanie sposobu zakończenia 10 walk oprócz wygranej można zgarnąć dodatkowy bonus w wysokości 20 000 zł. Kartę wstępną i główną gali UFC 264 można oglądać na żywo w FORTUNA TV. Aby oglądać wydarzenia live na stronie lub w aplikacji mobilnej wystarczy mieć postawiony kupon w ciągu ostatnich 7 dni za min. 2 zł.
Chcesz obstawiać gale MMA? Zajrzyj koniecznie TUTAJ TUTAJ lub kliknij w banner poniżej.