Dynamika walki jak przystało na dywizją muszą – była duża. Kai Kara-France wypunktował Marka De La Rosę (30-27, 30-27, 29-28).
Wstępnie zawodnicy byli ostrożni. Generalnie próbowali się rozczytać. De La Rosa wyprowadził parę prostych. Chwilę później ponowił skrócenie dystansu z kombinacją. Dążył do parteru. Zapiął klamrę i chciał rzucić rywalem. Kara-France udanie się wybronił i sam wywrócił swojego przeciwnika. Walka wróciła do stójki. Nowozelandczyk coraz częściej dochodził do głosu. „The Bumblebee” próbował sprowadzić, ale bezskutecznie.
„Don’t” Blink” po przerwie uparcie skracał dystans. Szybko usadził oponenta. Nie wykończył pojedynku. Amerykanin wrócił do pełni świadomości. Miał mocno okopaną wykroczną nogę. Obijał oponenta, ale nie wyraźnie więcej. W tym starciu oglądaliśmy dużo boksu.
He’s called Don’t Blink for a reason! 😳@KaiKaraFrance showing that SERIOUS power in Round 2️⃣! #UFCShenzhen pic.twitter.com/XyLce0vqyU
— UFC Europe (@UFCEurope) August 31, 2019
Ostatnia odsłona przyniosła nam więcej ryzyka z obu stron. Kara-France mieszał płaszczyzny ciosów. Uskuteczniał agresywne akcje na wątrobę. Prowadził pojedynek. Dynamiczny pojedynek zakończył się decyzją sędziowską.
Zobacz również: UFC on ESPN+ 15 w Shenzhen – wyniki [NA ŻYWO]