Brendan Allen udowodnił swoją wartość w głównej walce wieczoru UFC Vancouver, zmuszając Reiniera de Riddera do poddania się po czterech rundach bezlitosnego pojedynku. Czy to otworzy Amerykaninowi drogę do starć z czołowymi zawodnikami wagi średniej?
Brendan Allen pokazał niezwykłą determinację i wytrzymałość, rozbijając Reiniera de Riddera w walce wieczoru UFC Vancouver. Mimo przyjęcia pojedynku na niespełna cztery tygodnie przed galą, amerykański zawodnik zaprezentował imponującą formę i zdominował byłego mistrza ONE Championship.
Zobacz także: „Widocznie trenuje na grupach rekreacyjnych” – Laura Grzyb odpowiada Wiktorii Czyżewskiej po wygranej na KSW 111
Początek walki należał do Holendra, który w pierwszej rundzie skutecznie sprowadził rywala do parteru, zajął pozycję w dosiadzie, a następnie przeniósł się na plecy Amerykanina. De Ridder próbował duszenia zza pleców, jednak Allen skutecznie się bronił, choć przyjmował liczne ciosy.
Prawdziwy przełom nastąpił w drugiej rundzie. Mimo że de Ridder ponownie sprowadził walkę do parteru, Allen zdołał odwrócić pozycję i znalazł się na górze. Od tego momentu rozpoczął systematyczne wyniszczanie rywala, zadając precyzyjne ciosy i łokcie z górnej pozycji.
W trzeciej rundzie scenariusz się powtórzył. De Ridder, wyraźnie zmęczony, próbował jeszcze trójkąta odwróconego, ale był to ostatni przebłysk energii z jego strony. Po zakończeniu rundy Holender z trudem podniósł się z maty, co zwiastowało nadchodzący koniec.
Czwarta runda była jednostronnym pokazem dominacji Allena. Amerykanin konsekwentnie rozbijał rywala w parterze, a de Ridder praktycznie przestał się bronić. Gdy zabrzmiał gong kończący rundę, Holender ledwo dotarł do swojego narożnika, gdzie jego trenerzy wraz z sędzią podjęli decyzję o zakończeniu pojedynku.
To było dokładnie to, co zapowiadałem. Mój team daje z siebie sto procent. Zrobiłem to po zaledwie trzech i pół tygodnia przygotowań, praktycznie z marszu. Mówiłem wam, jestem innym potworem. Kiedy mam czysty umysł i jestem skoncentrowany, jestem najlepszy na świecie.
powiedział Allen po walce.
Czułem go w pierwszej rundzie. Zajęło mi chwilę, żeby się rozkręcić. Ale wiedziałem, że gdy tylko znajdę się na górze i poczuję jego zmęczenie, będzie po wszystkim.
Po zwycięstwie Allen nie omieszkał rzucić wyzwania czołowym zawodnikom dywizji średniej.
Chimaev, jeśli chcesz dobrego grapplera, kogoś młodego i głodnego, to chodź po to! Jeśli nie, to Dricus, gdzie jesteś? Próbuję cię dopaść od dawna. A jeśli nie, to Sean, czas na rewanż.
Allen znacząco umocnił swoją pozycję w rankingu wagi średniej. Z kolei de Ridder, mimo porażki, nadal pozostaje groźnym zawodnikiem, który przed tym starciem wygrał wszystkie cztery pojedynki w oktagonie UFC.
