Znany ze swojego nieprzewidywalnego stylu i kojarzony zarówno ze spektakularnymi zwycięstwami jak i spektakularnymi porażkami, Uriah Hall (13-8 MMA, 6-6 UFC) w wywiadzie dla mmajunkie.com opowiedział o skrajnych uczuciach które towarzyszyły mu podczas wrześniowej walki z Krzysztofem Jotko (19-3 MMA, 6-3 UFC).
Do momentu znokautowania Polaka, podczas tamtego starcia Primetime przeżywał naprawdę ciężkie chwile pod gradobiciem ciosów Jotko, wielokrotnie znajdując się w sytuacji na skraju technicznego nokautu. Jak sam twierdzi, był nawet bliski wycofania się z walki w tamtym momencie.
Byłem gotów się poddać. Myślałem do siebie „stary, jesteś skończony, co ty do k**wy robisz?” Przez całą walkę te myśli chodziły mi po głowie, „dlaczego to robię?”, „to jest głupie”, „mam lepsze zajęcie od tego”, „przecież mogę być aktorem, przyjmować ciosy na niby i wciąż zarabiać na tym pieniądze”.
W przerwie pomiędzy pierwszą, a druga rundą, Hall otrzymał od trenera listę rzeczy które powinien wykonać, aby wyjść z opresji. Dzięki temu Amerykaninowi udało się nieco uspokoić, jednakże „bajka” na nowo zaczęła się po gongu rozpoczynającym rundę.
Myślałem sobie, ten gość jest dziwny jak cholera, nic nie potrafię mu zrobić.
W końcu jednak nadszedł moment „przełączenia się” czegoś w głowie Halla, który poprowadził go do zwycięstwa przez nokaut. Jak przyznaje były przeciwnik Polaka, wielokrotnie na przestrzeni jego kariery właśnie ten magiczny sposób zmiany myślenia ratował jego pojedynki.
Powiedziałem do siebie wprost, pie**olić to, pie**olić go, pie**olić każdego i chwilę później go znokautowałem. Wpadłem w to podczas wielu walk w mojej karierze, z Adamem Cellą, Dylanem Andrewsem, Mousasim. nie kontrolowałem tamtych walk do tego momentu, który pozwalał mi dowiedzieć się co dokładnie powinienem zrobić.
Uriah Hall ponownie wejdzie do klatki na gali UFC w St. Louis już 14 stycznia 2018 roku. Jego przeciwnikiem będzie ym razem doświadczony Vitor Belfort, który zgodnie ze swoimi deklaracjami ma wtedy ostatni raz przekroczyć próg oktagonu.