Alexander Volkanovski wraca do Australii jako mistrz i jednocześnie zaskoczony wyborem rywala. Choć liczył na niepokonanych pretendentów, to właśnie Diego Lopes – pokonany kilka miesięcy temu – ponownie stanie z nim w oktagonie na UFC 325. Mistrz otwarcie tłumaczy, jak wyglądały kulisy tej decyzji.
Alexander Volkanovski (27-4) przygotowuje się do pierwszej obrony pasa w drugiej mistrzowskiej kadencji. Rywalem będzie Diego Lopes (27-7), którego Australijczyk wypunktował w kwietniu na UFC 314, zdobywając wakujący tytuł po odejściu Ilii Topurii do wagi lekkiej.
Tym razem jednak mistrz nie ukrywa, że spodziewał się zupełnie innego nazwiska.
Myślałem, że zawalczę w grudniu. Liczyliśmy na Lerone’a Murphy’ego. Potem czekaliśmy na wynik Silva-Lopes. A kiedy padło nazwisko Lopes, powiedziałem wprost: dopiero co z nim walczyłem. Czy są inni, bardziej zasłużeni? Oczywiście.
Volkanovski podkreśla jednak, że nie odmawia wyzwań.
Każdy wie, że podejmę każdego. Ale to nie był mój wybór.
Mimo że niepokonani Movsar Evloev i Lerone Murphy dłużej czekają na swoją szansę, organizacja postawiła na efektowność – i właśnie w ten sposób mistrz rozumie decyzję UFC.
UFC naprawdę chciało tego rewanżu. Wiem, że Lopes da widowisko. Może Evloev i Murphy są bardziej zasłużeni – ale czy dadzą taką walkę jak Lopes? Kibice dostaną ogień.
Lopes wrócił do gry po nokaucie nad Jeanem Silvą we wrześniu, czym – ku zaskoczeniu wielu – ponownie wskoczył na szczyt kolejki.
UFC 325 odbędzie się 31 stycznia w Sydney, gdzie Volkanovski po raz kolejny wyjdzie do klatki przed własną publicznością. Mistrz przekonuje, że niezależnie od tego, czy decyzja organizacji mu odpowiadała, przygotuje się na pełną wojnę.
Jeśli już mamy to robić, zrobimy to tak, żeby wszyscy wyszli z hali zadowoleni.
Zobacz także: Shavkat Rakhmonov uderza w Iana Machado Garry’ego: „Żadnego trash talku, tylko fakty”
źródło: Alexander Volkanovski / YouTube | foto: Getty Images