Tyron Woodley pozostający na uboczu wszelkie rywalizacji sportowej pokusił się o wytypowanie rywala, z którym chętnie by się zmierzył.
„The Chosen One” nie ukrywa, że ewentualna konfrontacja z Israelem Adesanyą (24-3) bardzo by rozbudziła jego ambicje sportowe:
Chętnie spuściłbym wpie**dol Israelowi Adesanyi. Nie lubię go. Udaje. Nie jest sobą. Kiedyś spytali mnie, z kim chciałem zawalczyć? Z kimkolwiek z czołówki, a Ty [Israelu Adesanyo] jesteś w czołówce, mój bracie, to ukłon. To nie było tak, że nigdy nie chciałem Nicka, Nate’a [Diaz], Conora [McGregora] czy Georgesa [St-Pierre’a]. Nie uważałem ich za słabych i łatwych rywali. Uważałem ich za najlepszych. Musisz pokonywać najlepszych, żeby stać się najlepszym.
stwierdził.
Zobacz również:„Zaskoczyliśmy Prochazkę” – Pereira o kulisach negocjacji
Amerykanin po czterech porażkach z rzędu rozstał się z największą organizacją na świecie. Podczas UFC 235 Kamaru Usman (20-3) zdominował Woodleya na pełnym dystansie i zakończył jego panowanie na tronie wagi półśredniej.
źródło: Jaxxon Podcast