Pomimo, że mnóstwo kibiców czeka na kolejny występ Andrzeja Grzebyka, wiele wskazuje na to, iż przełoży się on nieco w czasie. Jak zdradził w wywiadzie z naszym portalem – raczej nie będzie to możliwe do zrealizowania przed końcem bieżącego roku.
Andrzej Grzebyk (18-4) przechodził do KSW z FEN-u, gdzie święcił liczne sukcesy. Z racji tego, jego transfer odbił się naprawdę szerokim echem. Póki co wystąpił pod sztandarem polskiego giganta trzykrotnie, z czego triumf odnosił dwa razy. Po raz ostatni widziany był w tamtejszej klatce, w lipcu, gdy ekspresowo rozbił Mariusa Zaromskisa (23-10), odpłacając mu tym samym za wcześniejszą przegraną, doznaną wskutek kontuzji.
Zobacz także: KSW 62: Andrzej Grzebyk ciężko znokautował Mariusa Zaromskisa w rewanżu [WIDEO]
Szybka robota, z której wyszedł bez szwanku, zwiastowała, iż pokaże się w tym roku jeszcze co najmniej raz. Niestety, wygląda na to, że z niezależnych od niego przyczyn, będzie to niemożliwe.
Wszystko się wykoleiło. Nie będę tutaj ściemniał – było dużo planów, miałem bić się we wrześniu, październiku, a to wszystko się gdzieś zatrzymało. Nie chcę mówić z kogo winy, tak po prostu miało być. Po ostatniej walce poleciałem na wakacje, byłem cały czas w treningu, był jeden, drugi, trzeci termin, a niestety… Nie będę mówił, co, kto zawinił, bo tak naprawdę nikt. Byłem w formie, czekałem, Artur [Gwóźdź] wszystko monitorował… Czasami tak się dzieje, że pewne rzeczy nie są zależne od nas. Czy w tym roku jeszcze wejdę, to też jest wielki znak zapytania. Wszystkich zapewniałem, że jeszcze jedna walka w tym roku, a prawdopodobnie muszę się nieco zająć teraz sobą. (…) Nie będę się żalił, że tego starcia nie ma, niech wszystko idzie takim tokiem, jak ma iść i koniec.
Grzebyk występuje w dywizji, w której mistrzowski pas aktualnie dzierży Roberto Soldic (19-3). Wielu próbowało już mu go odebrać, natomiast w większości przypadków kończyło się to niepowodzeniem. Mimo tego, 30-latek wierzy, że kiedyś sięgnie po czempionat, co niejednokrotnie powtarzał w wywiadach.