Site icon InTheCage.pl

„Byłem w dobrym miejscu, ale w niewłaściwym czasie” – wywiad z Travisem Fultonem

„Byłem w dobrym miejscu, ale w niewłaściwym czasie” – wywiad z Travisem Fultonem

(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)

Gdyby kręcono film „300” o tematyce MMA on pasuje do tytułu jak nikt inny. Najbardziej doświadczony zawodnik w historii MMA – Travis Fulton zgodził się odpowiedzieć nam na kilka pytań. Sprawdźcie co ma do powiedzenia Travis.

Bardzo dobrze.  Trenuje i próbuje żyć  „amerykańskim snem”.

Kiedy byłem młodszy miałem obsesje na punkcie MMA i innych sportów walki. To było moje hobby i ulubiona rzecz którą chciałem robić, więc walczyłem tak często jak to tylko było możliwe. Miałem tak wiele walk, ponieważ często walczyłem na galach gdzie odbywały się turnieje i  jednego wieczoru biłem się 2-3 razy. Teraz sport (MMA) jest ściśle uregulowany przez komisje stanowe i ogromna ilość walk którą mam na koncie odstrasza promotorów którzy nie zestawią mnie ze swoimi zawodnikiem gdyż boją się, że przegra i nie sprzedadzą biletów, a niektóre komisję przyzwyczaiły mnie do tego, że nie chcą zatwierdzić pojedynków ze mną ze względu na zbyt dużą różnice stoczonych walk.

Zawsze trenowałem zapasy, boks i karate, a potem obejrzałem pierwsze gale UFC w której ostatecznie osobiście walczyłem.

Jestem po prostu bardzo wytrzymały. Szybko się kuruję i rzadko odnoszę kontuję ale widzę, że powoli dogania mnie mój „wiek”. Ostatnio przekonałem się o tym, walcząc w MMA 29 marca 2014, podczas gdy pojedynek trwał tylko 23 sekundy, zdążyłem „wyłapać” na twarz mocny strzał który rozciął mi poważnie usta, a gdy chciałem mu oddać to coś strzeliło mi w ręce. Ale ostatecznie moje doświadczenie zwyciężyło i wygrałem przez dźwignie na łokieć.

Bazy danych tych portali są błędne. Do niektórych walk nigdy nie doszło, a niektóre walki są wpisane jako przegrane, kiedy rzeczywiście to ja wygrywałem. Mój oficjalny rekord w MMA to 247-44-7 oraz 1 no-contest. W zawodowych boksie 21-37-1,  w kickboxingu 11-0 oraz w pankrationie 2-3-1. Pankration był popularny w Japonii i nie uważam, że to były pojedynki MMA gdyż nie można było bić zaciśniętą pięścią.

Jest wielu ludzi którzy kilka razy walczyli ze mną. Przed ustanowieniem regulacji w MMA byłem bardzo popularny w moich okolicach. Trudno było znaleźć dla mnie konkretnego rywala. Często, zawodnik który miał ze mną walczyć, na dzień lub dwa przed galą łapał kontuzję albo po prostu się mnie bali, więc zawsze znaleźli się Ci kolesie którzy ich zastępowali. Walczyli ze mną po kilka razy więc  nie bali się ze mną wejść do klatki, do tego nie kosztowali dużo.

Zawsze mówię, że byłem w dobrym miejscu, ale w niewłaściwym czasie. Toczyłem walki w organizacjach zwykle kiedy one dopiero stawały się popularne np. UFC, WEC czy King of The Cage lub gdy podupadały albo kompletnie się kończyły (IFC, World Vale Tudo, IFL, Pancrase, RINGS, EliteXC).

Nigdy nie chodziło o pieniądze. Mam bardzo dobrą reputację w moich okolicach, ludzie mnie znają więc przychodzą na galę na której walczę, a co za tym idzie sprzedają się bilety. Nie mam ambicji walczyć na dużych eventach, a u siebie, w moim rodzinnym Iowa mogę ciągle walczyć w klatce, kompletnie bez stresu w głównych organizacjach w moim stanie.

Naprawdę, nie jestem zainteresowany walkami  w dużych organizacjach. Moja ostatnia walka w poważnej organizacji i bardzo dobrym rywalem to z 2011 przeciwko Andrejowi Arlovskiemu.

Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w Polsce jest tak wiele organizowanych gal. Krzysztof Soszyński w swoich pierwszych dwóch pojedynkach mówił, że pochodzi z Polski.

Tak to była zawodowa walka bokserska. Nie jestem wielkim bokserem. Jestem po prostu dobrym zawodnikiem i w miarę dobrze prezentuje się w ringu z wielkimi bokserami ale moja siła, umiejętności zapaśnicze mogły się sprawdzić tylko w MMA. Tak, pamiętam ją dobrze. Pojedynek miał miejsce w undercarcie gali Pacquiao vs Morales.

Oczywiście, chciałbym walczyć w Polsce. Kocham walczyć w krajach których nigdy wcześniej nie odwiedziłem.

Cieszę się, że MMA jest co raz bardziej popularne na świecie. Gdy znaczyłem walczyć, było popularne tylko w USA, Japonii, Brazylii i Rosji, a teraz rozprzestrzeniło się na wiele krajów. Pozdrawiam Polskich fanów!

Rozmawiał Mateusz Masłoń

Exit mobile version