Tony Ferguson na wydarzeniu UFC 256 skrzyżował rękawice z Brazylijczykiem, Charlesem Oliveirą. Popularny „El Cucuy” nie był w stanie wystarczająco mocno postawić się swojemu oponentowi, przez co boleśnie przegrał na pełnym dystansie.
Dla Amerykanina była to druga porażka z rzędu. Wcześniej mógł cieszyć się imponującą serią aż dwunastu wygranych z kolei, którą budował przez sześć lat.
Mimo, iż Tony Ferguson (25-5) znalazł się w miejscu, w którym nigdy wcześniej nie był – po raz pierwszy w zawodowej karierze doświadczył dwóch przegranych z rzędu – nie zamierza się załamywać, tylko wciąż chce pnąć się ku górze, pokonując kolejne postawione przed nim przeszkody. Nie szuka również żadnego usprawiedliwienia, tylko przyjmuje to, że tego, konkretnego dnia pokazał się ze znacznie gorszej strony.
„Żadnych wymówek. Czułem się nieswojo. Wyszedłem i przyjąłem atak, zamiast obronę. Rozgrzewka też nie była taka, jak ta poprzedzająca COVID. Wciąż nie ma wymówek – czasy się zmieniają, więc ludzie też muszą. Okres przejazdu z hotelu do placówki Apex jest znacznie skondensowany, dlatego nie byłem w stanie osiągnąć odpowiedniego poziomu agresji. Po walce zostaliśmy przebadani przez lekarzy i wróciliśmy do pokojów. Poczułem, że muszę natychmiast uderzać w tarcze, bo walka wciąż była świeżą sprawą. Naprawdę chciałem się dowiedzieć, jaki był problem podczas tego j*banego pojedynku. (…)”
Zobacz także: Dana White: Jest to możliwe, że Tony swój okres świetności ma już za sobą
Źródło: Instagram/Tony Ferguson