Leon Edwards, pomimo, iż nie faworyzuje Jorge Masvidala w starciu z Gilbertem Burnsem – zapewnia, że da mu szansę mistrzowską, jeśli wygra. Chce bowiem w ten sposób wyjaśnić dawny konflikt z Amerykaninem.
Od dawna Jorge Masvidal z Leonem Edwardsem nie żywią do siebie sympatii. Wszystko zaczęło się od gali w Londynie, na której Amerykanin znokautował Darrena Tilla. Zawodnicy starli się wówczas na backstage’u – Masvidal uderzył nawet Anglika w twarz z partyzanta. Od tamtej pory, Edwards nawoływał o pojedynek z zawodnikiem z Miami, jednak ten za każdym razem spławiał Anglika, aż do momentu, gdy ten niespodziewanie zdobył pas mistrzowski. Wówczas role się odwróciły i to Masvidal dwoił się i troił, by zyskać względy Edwardsa.
Do ich wspólnego spotkania w klatce droga będzie jednak kręta. Obaj mają przed sobą bowiem trudne zestawienia, w których nie są faworytami. Edwards podejmie w marcu Kamaru Usmana po raz trzeci w karierze. Masivdal został natomiast zestawiony na kwietniową galę z Gilbertem Burnsem. Jak zapewnia jednak Anglik – jeśli „Gamebred” upora się ze swoim najbliższym rywalem, dostanie walkę mistrzowską, pomimo aktualnej serii trzech porażek…
Jeśli będzie w stanie pokonać Gilberta, myślę, że jest to walka do zestawienia. Ten konflikt dojrzewał od trzech czy czterech lat. Dlatego wejdźmy razem do klatki i załatwmy to raz na zawsze.
Nie oznacza to jednak, że Masvidal widzi swojego medialnego wroga w roli faworyta.
Nie uważam, że Jorge Masvidal pokona Gilberta Burnsa. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Będąc z tobą szczerym, mam nadzieję, że obaj przegrają. Gilbert teraz poczuł się sobą, zapuścił afro i w ogóle… Poczuł się teraz sobą, to będzie niezła walka. Nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się, kto jest większym bumem.
Zobacz także: Daniel Cormier uważa, że Jorge Masvidal musi pokonać Gilberta Burnsa na UFC 287
źródło: bjpenn.com