Claudia Gadelha oraz Dan Ige, którzy wygrali swoje pojedynki na gali UFC Fight Night 16 maja na Florydzie, w programie „MMA Tonight” dla SiriusXM Fight Nation (pisownia właściwa, nie chodzi o podcast „MMA TuNajt” na kanale InTheCagePL!) opowiedzieli o problemie fałszywie pozytywnych i niejednoznacznych wyników testów na koronawirusa. Oboje zostali nim dotknięci i oboje bardzo to przeżyli.
Gadelha, przed zwycięstwem z Angelą Hill, miała do czynienia z niemałym stresem po przyjeździe na galę. Początkowo test przyniósł niejednoznaczny wynik i zawodniczka musiała spędzić pierwszą dobę w Jacksonville zamknięta na kwarantannie. Jak to wspomina?
Kiedy dotarłam do Jacksonville, mój pierwszy test był niejednoznaczny, więc musiałam mieć sama kwarantannę przez pierwsze 24 godziny. Nie mogłam wyjść na moją siłownię i ścinać wagi, zaczęłam świrować. Całą noc byłam na nogach, myśląc, że mam koronawirusa. UFC mnie wezwało, mówiąc coś takiego: „Test Jacare wrócił w ten sam sposób, więc myślimy, że go masz”. Przenieśli mnie samą na inne piętro i nie mogłam widzieć się z nikim. Przynosili mi wodę i jedzenie, postawili saunę w moim pokoju, ale nie mogłam ściąć wagi pierwszego dnia, musiałam trenować.
Dan Ige, który na tej samej gali rozprawił się z Edsonem Barbozą, też podzielił się historią o wpływie na psychikę wyniku fałszywie pozytywnego. Zmagał się z nim jego szwagier, nieodłączny członek teamu zawodnika, a co za tym idzie – sam fighter również.
Mój szwagier, zawsze mam go w swoim narożniku, to samo jemu się przydarzyło, miał wynik fałszywie pozytywny. [pozytywny wynik u osoby zdrowej – przyp. red.] Miał zostać ze mną w moim pokoju, ale izolowali go, dali mu własny pokój i oto jestem, przez 24 godziny wariuje, czy on ma koronawirusa, czy ja mam koronawirusa? Po prostu świrowałem, on świrował, ale tak samo [jak z Gadelhą] wynik był fałszywie pozytywny.
🔊🚨 @ClaudiaGadelha_ & @Dynamitedan808 reveal that they had coronavirus scares after inconclusive tests for either them or their team at UFC Florida. 😳 pic.twitter.com/r8ssnb8bWK
— MMA on SiriusXM (@MMAonSiriusXM) May 27, 2020
Takie historie budzą pytania o skuteczność testów, którym poddawani są zawodnicy. Do tej pory tylko wspomniany Jacare Souza i dwie osoby z jego narożnika podczas gal przeprowadzanych w dobie pandemii miały wynik pozytywny. Rzecz jasna, fighter nie był dopuszczony do walki i razem z trenerami wrócił do domu, a kiedy tylko padły pierwsze podejrzenia – traktowano go ze szczególną uwagą, izolując od pozostałych startujących na gali. Było to widać m.in. na ceremonii ważenia, kiedy zastosowano wobec niego specjalne procedury bezpieczeństwa (większy odstęp, maseczka, rękawiczki), wciąż jednak podawało to w wątpliwość zasadność dalszej organizacji eventu wśród dużej części opinii publicznej.
Dana White zapewnia, że UFC wydaje ogromne środki na bezpieczeństwo zawodników. Wcześniej pisałem Wam o nowych protokołach, których muszą przestrzegać wszyscy uczestnicy gali. Dzisiaj Ariel Helwani z ESPN poinformował także o tym, iż kilku zawodników z karty walk w Las Vegas miało pobranych wymaz z gardła, nie z nosa, jak do tej pory. Inną modyfikacją jest wpis medyczny, a nie sportowy, u czołowego dziennikarza od MMA…
Per several fighters who have checked in for this weekend’s UFC event in Vegas, they are getting the throat swab tests upon checking in, not nasal like before. That’s a modification, if you will, from the Jacksonville events.
— Ariel Helwani (@arielhelwani) May 27, 2020
Źródła: www.bjpenn.com, Ariel Helwani/Twitter, MMA on SiriusXM/Twitter
Zobacz także: Mike Perry nie chce słuchać rad trenerów. W narożniku ma miejsce tylko dla jednej osoby