Ostatniego występu Michał Oleksiejczuk nie może zaliczyć do udanych. Szybko i widowiskowo przegrał z Michelem Pereirą na UFC 299.
„Husarz” rywalizuje dla UFC od 2017 roku. Początkowo pokazywał swoje sportowe umiejętności w kategorii półciężkiej. Od kilku pojedynków toczy boje w dywizji średniej.
Oleksiejczuk przygotowywał się w klubie stworzonym przez siebie. Adrian Bartosiński nie popiera tej decyzji:
Nie da się reprezentować Oleksiejczuk Team, Pudzian Team… wiesz, śmieję się. Mówię „team”, bo nie da się być samemu sobie trenerem. Mogę sobie jeździć – trenować trochę tu, trochę tu. Tak to można sobie trenować na FEN, na Babilon… nie obrażając. Chodzi mi o to, że są pewne ligi. Jest u nas pierwsza liga – ekstraklasa. Jest i liga mistrzów, którą jest UFC. Nie można tak sobie pozwolić na rywalizację z najlepszymi na świecie, a ten [Michel] Pereira jest mocny. Wiesz, przygotowywać się trochę tu, trochę tu – ze swoim gameplanem. Może, gdyby był trener w narożniku, to by przegrał, ale walka może by trwała trzy rundy, a skończyła się bardzo szybko. Robił całe przygotowania, ale czegoś nie zauważył. Ktoś nie stanął z boku i nie powiedział np. „nie rób tego, bo opuszczasz tu rękę” albo „to będzie słabe na Pereirę, bo lubi bić prawy z kontry”. Widzisz, przeoczyli coś. Dziwi mnie to, że na tym poziomie, gdzie zarabia niezłe pieniądze trenuje sobie u siebie w szopie – dosłownie.
stwierdził w rozmowie z Arturem Mazurem.
„Bartos” przyznał, że przygotowania bez głównego trenera są dla niego nie do pomyślenia:
Wszystko się sprowadza do tego – kim jest dla Ciebie trener. Dla mnie to jest bardzo ważna osoba i nie wyobrażam sobie robić przygotowania bez niego. Jestem wku**iony, jak Dawid [Pepłowski] nie patrzy na jedną moją rundę. Jak nie patrzy, to już wiem, że coś odpie**alam złego. Dzisiaj robiłem rundę akurat i nie patrzył na pierwsze dwie. Przeszedł pod koniec drugiej, bo coś patrzył na sali… 30 sekund tylko był. Już mnie za coś zje*ał. Poszedł i dopiero wrócił na trzecią, czwartą, piątą, które już zrobiłem lepsze. […] Jakby mi nie stał obok i nie patrzył, to bym wiedział, że gó*no robię.
wyjaśnił goszcząc w programie KLATKA po KLATCE.
Zobacz również: Oleksiejczuk zabrał głos po przegranej na UFC 299
Michał w ostatnim czasie przeplata wygrane z przegranymi. Sposób, w jaki rozprawił się z Codym Brundagem mógł dawać nadzieje na świetne występy. W kolejnym pojedynku zmierzył się z Caio Borralho. Dużo lepiej wyszkolony parterowo Brazylijczyk nie pozostawił wątpliwości, kto jest lepszy. W drugiej rundzie zwyciężył przez poddanie. Oleksiejczuk wrócił na dobre tory ubijając Chidiego Njokuaniego. Teraz uznał wyższość Michela Pereiry.
źródło: youtube / KLATKA po KLATCE | fot. intagram / Michał Oleksiejczuk | MMA Junkie