Conor McGregor, czy Israel Adesanya to osoby, o których mówi się wiele w kontekście awansu, w przeciągu zeszłej dekady. „Sugar” Sean O’Malley chciałby dołączyć do tego grona.
Niewiele czasu pozostało do momentu, aż Sean O’Malley po raz kolejny wejdzie do klatki UFC. Zawodnik będzie się teraz mierzyć z legitymującym się zawodowym rekordem 17-6-1, Marlonem Verą. Popularny „Sugar” miał przed wydarzeniem okazję porozmawiać z mediami i zdradził, jak chciałby, aby rozwijała się jego dalsza ścieżka.
Myślę, że kariera Conora McGregora potoczyła się naprawdę dobrze. Tak samo, jak Israela Adesanyi, więc chciałbym, żeby w moim przypadku było tak samo. Mam podobny styl walki do McGregora. Nokautujemy ludzi w pierwszej rundzie. Nie boimy się głośno mówić o tym, co się wydarzy podczas pojedynku.
25-latek liczy również na to, że w efektowny sposób uda się mu zwyciężyć z najbliższym oponentem, by w kolejnym starciu zmierzyć się z większą gwiazdą.
Wszystko zależy od tego, jak się zaprezentuję i w jaki sposób skończę „Chito”. Jeśli wygram przez decyzję, moja kolejna walka nie będzie z wielkim nazwiskiem. Tak w sumie to mógłbym, bo i tak zrobiłbym to w imponujący sposób. Ale jeśli go zniszczę, dostanę starcie z kim tylko będę chciał. (…) Vera jest twardy, pokonał kilku zawodników w UFC, a sam nigdy nie przegrał przed czasem. Biorąc to pod uwagę – z pewnością będzie to ciężki pojedynek. Jest moim najtrudniejszym przeciwnikiem, także prawdopodobnie i tak skończę go w pierwszej rundzie.
O’Malley ostatni raz widziany był w oktagonie, w ramach gali z numerem 250. Pokonał wtedy już w 1. odsłonie pojedynku Amerykanina, Eddie’go Winelanda, ciężko go nokautując.
Zobacz także: „Cejudo skończył karierę, bo bał się pojedynku z Petrem Yanem” – O’Malley atakuje „Triple C”
Źródło: MMAjunkie