Podczas UFC Vegas 59, Michał Oleksiejczuk nie dał najmniejszych szans swojemu oponentowi, szybko go pokonując. Przyznaje, iż wyrazy uznania należą się jego trenerom, bo to właśnie oni rozpracowali Sama Alveya i odpowiednio przygotowali go do potyczki.
Minionej nocy, Michał Oleksiejczuk (17-5) zadebiutował pod sztandarem największej organizacji MMA na świecie w kategorii średniej. Rywalizacja z Samem Alveyem (33-18-1) całkowicie potoczyła się po jego myśli, dlatego właśnie to Polak opuścił arenę jako triumfator, rozbijając przeciwnika już w inauguracyjnej odsłonie. Jak sam twierdzi – ogromną rolę odegrał w tym wszystkim sztab trenerski poznańskiego ANKOS-u MMA.
Byłem bardzo dobrze przygotowany. Razem z moimi trenerami zrobiliśmy robotę, więc to ich zasługa, bardzo im dziękuję. Zawsze wychodzę po to, żeby zabić i to podejście się nie zmieni. Chcę dawać dla UFC jak najlepsze batalie w stójce i tak pozostanie.
Zobacz także: UFC Vegas 59: Michał Oleksiejczuk zmasakrował Sama Alveya w 1. rundzie [WIDEO]
Czy taki właśnie był plan na tę walkę, by szybko wejść i rozprawić się z rywalem? Cóż, nie do końca… „Husarz” nastawiał się na ciężką, trzyrundową batalię, jednakże nie zmienia to oczywiście faktu, że bardzo cieszy się z takiego obrotu spraw.
Próbował wrócić i wielki szacunek dla niego. Weteran… Szanuję go, ale musiałem wygrać – chcę iść na szczyt. Spodziewałem się, że będą trzy rundy, nigdy nie nastawiam się na skończenie.
Źródło: YouTube/UFC – Ultimate FIghting Championship