Sobotni wieczór był niesamowicie emocjonujący dla trenera Dawida Pepłowskiego. Dwójka jego podopiecznych broniła na KSW 89 mistrzowskich trofeów. Choć pojawiają się już głosy, iż powinno dojść do drugiej odsłony potyczki Adrian Bartosiński – Salahdine Parnasse, on jest całkowicie przeciwny.
Za nami ostatnia w tym roku gala spod sztandaru największej polskiej organizacji MMA – KSW. W walce wieczoru byliśmy świadkami superfightu. Czempion wagi piórkowej i lekkiej, Salahdine Parnasse (18-2) próbował dokonać niemożliwego, podchodząc do potyczki o trzecie mistrzowskie trofeum.
Reprezentant Trójkolorowych stanął w szranki z Adrianem Bartosińskim (15-0) i po pięciu wymagających rundach, finalnie jednogłośnie przegrał na kartach sędziowskich.
Zobacz także: KSW 89: Bartosiński wygrywa decyzją – Parnasse bez trzeciego pasa
Jego sportowa postawa zaimponowała natomiast sporej rzeszy zarówno kibiców, jak i osób związanych z samą organizacją. Jeden z właścicieli – Martin Lewandowski, zasugerował nawet, że w niedalekiej przyszłości powinno dojść do rewanżu.
Zupełnie innego zdania jest natomiast trener Bartosińskiego – Dawid Pepłowski. Na gorąco podsumował on występy swoich podopiecznnych w rozmowie z naszym portalem.
Ale na jakiej podstawie? 49-46, 48-47 u jednego z sędziów… Na jakiej podstawie? Bo co, nie bili się w stójce? To niech Martin [Lewandowski] sobie robi gale bokserskie. To jest MMA. Na następnej gali po złości zrobię tak, że zawodnik będzie zaczynał i od razu będzie siadał, wciągał do gardy i z pleców walczył. Też sędziowie mi mówią, że ogólnie zapasy w MMA, to samo sprowadzenie nie ma znaczenia, tylko co po nim następuje. Spoko, to wyłączymy element sprowadzenia i będziemy tylko z pleców pracować. Słuchaj, walka nie była ładna – oczywiście. Ale pewien bardzo mocny zawodnik, który kiedyś tu się bił, a teraz jest mega mocny w świecie powiedział mi tak: „Całą karierę miałem podejście, że chciałem wygrywać, nieważne jak”. Liczy się efekt końcowy i tyle. Mogą buczeć, mówić, że są najnudniejsi zawodnicy, jednopłaszczyznowi, że się nie chcą bić albo robić zapasów – nie wiem, jakie kto ma upodobania, ale dla mnie liczy się zwycięstwo. Adrian zdominował Salahdine’a Parnasse’a i to pokazały karty sędziowskie. Tam nie było większościowej decyzji, czy splita. Jednogłośna decyzja – cztery rundy z pięciu wygrał Adrian. Czemu ma być rewanż? Czemu mamy mieć kolejnego Roberto Soldicia, który blokuje dywizję?
powiedział.
Szkoleniowiec kolejnego pretendenta upatruje natomiast w innym zawodniku, który zawalczył na 89. edycji. Chodzi o Andrzeja Grzebyka (21-6). Ten pewnie pokonał nowy nabytek organizacji – Madarsa Fleminasa (12-5), dopisując do serii trzecią wygraną z kolei.
fot. Materiały prasowe KSW