Niepokonany polski ciężki przeskoczył kilka poziomów kariery, podpisując kontrakt z największą organizacją MMA na świecie z pominięciem DWCS. W rozmowie z naszą redakcją ujawnia kulisy negocjacji i wyjaśnia, dlaczego nigdy nie trafił do KSW.
Marek Bujło (6-0) w ciągu kilku dni zrobił wokół siebie więcej szumu, niż przez ostatnie 4 lata. Niepokonany ciężki z Ełku, który dotychczas walczył w mniejszych organizacjach, niespodziewanie podpisał kontrakt z UFC, omijając tradycyjną ścieżkę przez Dana White’s Contender Series.
Byłem pierwszą osobą rezerwową w wadze ciężkiej. Były trzy pojedynki albo cztery i też była taka okazja, że jedna osoba wypadła. Dostaliśmy maila z zapytaniem.
wyjaśnia Bujło, opisując, jak blisko był występu w DWCS.
Niestety w dziewięć dni nie byłem w stanie tego zrobić, dostać wizy sportowej i być tam. Szczególnie, że oni też wymagali, żebym był tam pięć albo cztery dni wcześniej.
Zawodnik z czarnym pasem BJJ nie ukrywa, że wcześniejsze doświadczenia z organizacjami MMA nie zawsze były pozytywne. Szczególnie rozczarowująca okazała się współpraca z ARES FC.
Okazało się jednak, że to nie do końca było tak samo jak na tym papierku, dokumencie, który podpisaliśmy, bo przez rok nie doczekaliśmy się walki. Nawet jak był jakiś termin, to czym bliżej tego terminu nagle nie mogli znaleźć mi zawodnika.
wspomina Bujło, który przez to stracił cenny czas w karierze.
Gdy pytamy o brak występów w KSW, Marek odpowiada z uśmiechem:
Jeśli chodzi o KSW, to jak już wszyscy widzieli taki viral latający po internecie, no to wiadomo… Matchmaker mnie nie znał, więc trudno być tam trafić.
Bujło, który przez lata trenował w różnych miejscach, w tym na Islandii w klubie Mjolnir u boku takich zawodników jak Gunnar Nelson, przyznaje, że podpisanie kontraktu z UFC całkowicie zmieniło jego życie.
Lubiłem ten swój spokój, te małe gale były dla mnie naprawdę okej. Nie było aż takiego zainteresowania i jakby teraz przeskoczyliśmy o parę leveli, więc atakują mnie z każdej strony.
Choć szczegóły debiutu pozostają tajemnicą, Bujło zdradza, że zna już swojego pierwszego rywala w UFC i rozpoczyna przygotowania.
My znamy rywala, wiemy jakie są jego mocne strony, jakie są jego słabe strony. Planuję też wyjazd do Mateusza Jóźkowiaka, trzykrotnego mistrza Europy ADCC.